poniedziałek, 12 grudnia 2011

Amerykańscy naukowcy udowodnili


Wpis o tym jak to powszechnie wiadomo, naukowo można udowodnić wszystko.


Tym bardziej można stworzyć książkę, która będzie potwierdzać co chcemy.

Wszyscy doskonale wiemy, że najważniejsze to inwestować w siebie, w swoją wiedzę bo wiedza to potęgi klucz. Ile jednak byście mi dali za naukowe badania, które by to miały potwierdzić? Cóż, nie jestem amerykańskim naukowcem więc na miliony nie mam co liczyć. Jednak takie badania mają miejsce, może nie dokładnie takie ale jednak. Zachęcam do zapoznania się z artykułem.


Chodzenie do szkoły da nam bogactwo! Hym a raczej nauka...

Cóż więc takiego wspaniałego zrobili autorzy książki, o której mowa? Wzięli szeroki zbiór krajów dla których obliczono średni poziom IQ i porównano go do bogactwa ludności go zamieszkującej. Wynik jest chyba łatwy do przewidzenia i nie ma się specjalnie nad czym rozwodzić. Całkiem fajnie jest się dowiedzieć, że średnie IQ wynosi 90(i spada, ponieważ przybywa ludności w krajach gdzie z edukacją krucho), zaś w Polsce 99. Czołówka Europejska. Jednak nie dziwie się, że spora część ludzi kwestionuje tego typu publikacje.


Co może budzić niepokój w takich badaniach?

Moje obawy budzi też metodologia badań. Większość z krajów nie prowadzi statystyk IQ, więc autorzy je uśredniają, za pomocą danych od sąsiadów. Dla przykładu, Korea Południowa jako sąsiad może być podstawą do obliczenia IQ dla Korei Północnej - lekki absurd prawda? Zresztą nie tylko ten fakt. Czym jest bowiem zamożność społeczeństwa, w artykule przewija się głównie PKB per capita, czyli wartość produkcji krajowej na głowę(na jednego obywatela). Jak jednak potraktować kraje, które siedzą na ogromnych złożach naturalnych, których póki co nie wydobywają? Swego czasu Hiszpanie wpadli w taką pułapkę, państwo czerpało ogromne zyski ze złóż, podczas gdy ludzie odpuszczali sobie edukację - bo po co profesorowie w przemyśle. Teraz po części zbierają konsekwencje tego typu działania, specyfika rynku się zmienia i nie ma specjalistów z innych dziedzin.


A wynik i tak wszyscy znali...

Zatem efekty publikacji raczej nie są odkryciem, nie są też żadną ważną informacją. Jednak ludowe mądrości nie kłamią, łatwiej być bogatym jeśli się ma coś w głowie, niż w przeciwnym przypadku(choć nie jest to regułą, na szczęściu jednak nie powinno się opierać nasze dążenie do celu). Tak więc nie ma się co obijać i marzyć o kokosach, trzeba zdobywać wiedzę, powiększać naszą przewagę nad rynkiem(czym by nie był). Może warto na przykład napisać książkę z pseudo badaniami naukowymi, gdzie wynik jest oczywisty ale jednak coś tam popisać, policzyć(wiadomo do czego dążyć), a później to sprzedać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz