piątek, 27 stycznia 2012

Zielono, oj zielono, tylko jak długo?


Zapewne nas wszystkich cieszy zieleń na giełdzie




Oby tylko woda sodowa nie uderzyła nam do głowy

Pojawiają się już pierwsze dynamiczne wzrosty, zapewne wiele osób zastanawia się czy to już ten moment w którym trzeba wsiadać do pociągu nim odjedzie zbyt daleko. Wszystko na to wskazuje, złotówka się umacnia, prognozy wzrostu gospodarczego są podnoszone przez rząd jak i zagraniczne instytucje. GUS ciągle publikuje dane które są zdecydowanie lepsze od przewidywań, nasz eksport dzięki relatywnie słabej złotówce ma się świetnie. Nie widać żadnych nowych problemów...

No właśnie nowych...

Tak już przywykliśmy do Grecji, że nawet negatywne komunikaty z nimi związane nie przeszkadzają optymistycznym nastrojom i wzrostom. Jednak Grecja to nadal granat bez zawleczki, czas na jej ponowne włożenie to marzec bieżącego roku. Trwają rozmowy o zmniejszeniu oprocentowania obligacji, jedni jak i drudzy obstają przy swoim, niestety zdania mają różne. Unia co raz mniej chętnie myśli o pożyczkach, reform nie widać, czasu co raz mniej. Nie wiem jak wy, ale dla mnie jeden duży przeciek w sprawie rozmów, lub ich oficjalne fiasko oznacza tyle samo co duże cyfry przy czerwieni. Nie jest to jedyny problem, Iran zamiast czekać pół roku nim Unia zdecyduje się na embargo sam myśli odciąć południa Europy od ropy. Czy faktycznie stać ich na strzał w stopę? Cóż tego nikt nie może być pewnym, tam nie ma rządów do których przywykliśmy - trudniej nam zatem ocenić ich zachowanie. Nie bez powody były ostatnie wizyty za granicą, odwiedziny u przyjaciół, czyżby zbieranie poparcia, a może tylko chęć pokazania się? Ciężko mi to ocenić, w każdym razie najbliższe dwa miesiące mogą owocować w bardzo nagłe zmiany kursu. Od czego jednak mamy SL(stop-lossy)?

Właśnie, jest okazja by grać więc czemu nie?

Dla mnie sprawa wygląda na dość oczywistą. W czasie notowań siedzę w pracy, nie zawsze mogę śledzić kursy i nowinki. Tutaj jeden dzień może oznaczać stratę zysków wypracowanych przez tydzień i to z nawiązką. Oczywiście można się zabezpieczyć poprzez ustawienie SL, jednak nie można im zaufać do końca. Ustawienie SL na poziomie 5% poniżej obecnego kursu wcale nie oznacza sprzedaży na tym poziomie. Wszystko zależy od dynamiki spadków, może się okazać, że strata będzie wielokrotnie większa. Jak sądzicie, gdyby dziś Grecja oznajmiła bankructwo/wyjście ze strefy euro/USA zaatakowało Iran, czy coś tego pokroju, to giełda spokojnie będzie lecieć w dół do 5%, czy może od razu o 25%? Cóż mogę polecić jeszcze jeden wpis na zakończenie. Chcesz grać, wyrób sobie refleks

2 komentarze:

  1. "gdyby dziś gracja" chyba miało być Grecja, no chyba, że ma wylecieć ze strefy euro z gracją :)
    Pewnie spadki były by większe. Ja osobiści przestałem ustawiać SL ze względu właśnie na dynamikę wzrostów/spadków przez ostatnie miesiące na giełdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Giełda w chwili obecnej jest strasznie nieprzewidywalna, właśnie z powodu perturbacji w strefie euro, ja na razie cały czas inwestuje bezpiecznie, z aukcjami daje sobie spokój, spokojne fundusze.

    OdpowiedzUsuń