środa, 25 stycznia 2012

ACTA = Kasa, Wielka Kasa!


W sumie od dwóch dni myślałem o napisaniu czegoś na ten temat.





Odkładałem to z powodu mojej ignorancji? Czym bowiem jest ACTA?

Dla tych którzy od razu chcą wpisać komentarz, od razu powiem nie jestem za ACTA, ale jestem za uszczelnieniem praw autorskich i własności intelektualnych w internecie, resztę zapraszam do przeczytania wpisu gdzie może się z tego wytłumaczę.

Dobre pytanie na które nie znam odpowiedzi, serio nie znam i nie wiem czy ktoś zna. Przepraszam, jeśli ktoś doszukał się tego dokumentu, przeczytał go, zna się na prawie i nowych technologiach to pewnie wie o czym mowa. Ja jednak wiem tyle co przeczytałem(a artykuły nie muszą być obiektywne), oraz tyle ile zawiera moja wiedza na temat pewnych mechanizmów działających na świecie czy też w polityce.

Według internautów, Anonymous i pewnie wielu innych grup.

Jest to ustawa która ma zastąpić niewypały jakimi były SOPA, PIPA. Oczywiście zdają sobie oni sprawę z tego, że celem tej ustawy jest walka z nielegalnym rozprowadzaniem materiałów w formie cyfrowej. Jednak wg nich ma się to odbywać w niewłaściwy sposób, na dostawców internetu ma spaść obowiązek sprawdzania z czego korzystają jego użytkownicy. Nielegalnym miałoby być korzystanie z proxy aby ominąć ograniczenia dla danego kraju. Ostatecznie ACTA miałaby dawać prawo zamknięcia od ręki strony która wykorzystuje materiały objęte prawami autorskimi, czyli teoretycznie jeśli na swoim blogu nie mam przy wszystkim informacji skąd co mam, to taka strona nadaje się do zamknięcia.

Inne stanowisko przyjęła Unia

Unia w tym Polska twierdza, że ACTA to jedynie międzynarodowe porozumienie co do sposobów zwalczania organizacji czerpiących zyski z nielegalnego wykorzystywania własności intelektualnych, znaków handlowych. Co bardzo istotne nie chodzi tutaj tylko o internet, równie istotną będzie ona dla handlu międzynarodowego. Dodatkowo UE zastrzega, że ACTA nie ma nic wspólnego z SOPA i PIPA. Nie jest to też prawo, a jedynie porozumienie w jakim kierunku poszczególne kraje mają tworzyć prawo by egzekwować prawa producentów.

Na naszym podwórku

Rząd robi najlepiej to co potrafi, czyli niewiele. Każdego dnia inne zdanie na ten sam temat, porozumienie choć przygotowywane latami było niby poddane szerokiej dyskusji, wszyscy o tym wiedzieli itp. itd. Opozycja choć na posiedzeniach UE projekt poprała teraz twierdzi, że był to błąd i będzie karać winnych(a to dobre...). Najlepszy komentarz posła do tej sprawy dotyczył głosowań. Twierdzi on bowiem, że nie zna około 90% ustaw za którymi głosuje, kieruje się tutaj wytycznymi - miła perspektywa, może tak jak nauczyciele powinni siedzieć 5 dni w tygodniu po 8h na czterech literach i czytać? Bo ja nie rozumiem, powiedzmy że mamy 2 parlamentarzystów, którzy tworzą i głosują za ustawami. Zatem osoba A tworzy przepisy ale jednocześnie ma czas zapoznać się tylko z 1 na 10 przepisów swojego przeciwnika? Śmiech na sali. Nie mówiąc już o komentarzach premiera, jakoby znów dumnie wypinał pierś przeciw niedopuszczalnymi metodami wywierania presji. Jak lekarze zaczęli przybijać pieczątki to odpuścił, choć twierdził co innego na początku. Jak mu palą opony na wiejskiej to też spuszcza z tonu, to czemu by nie miał spuścić jak się okaże, że któryś z ministrów na służbowym laptopie ściąga porno z karłami(to tak odnośnie plakatów z pikiety)?

Trzeba oddzielić dwie rzeczy, pierwsza prawa autorskie

Chyba nikt nie sądzi, że nielegalne ściąganie plików z internetu jest dobre? To tak na prawdę kradzież i tyle, nie ma się co oszukiwać, kradzież na szeroką skalę. Przykładem niech będzie Wiedźmin 2, przyjmijmy sprzedaż na poziomie 1 mln sztuk, skala piractwa to około 5 mln! Niech z tej liczby oryginał kupi raptem 1 mln, to zysk z produkcji gry byłby około 3 razy większy(koszty produkcji, dystrybucji znikają). Jaki daje to efekt? Większa konkurencja na rynku gier, więcej miejsc pracy, tańsze gry, większe odprowadzone podatki. Lekko liczone straty państwa w związku z piractwem w internecie to 18 mld zł. Rząd zaś nie chce odpuścić podatku belki który da około 50 razy mniejszy zysk. Do tego temat poruszony przez Unie, czyli podróbki ciuchów i innych produktów. Czy kogoś dziwi zaciekłość w dążeniu do tych zmian? Nie jest też tak, że zyskają tylko firmy, wyraźnie zaznaczyłem zyski dla konsumentów, większa konkurencja, niższe ceny, większy wybór(bo łatwiej będzie się utrzymać na rynku). Do tego wzrośnie zainteresowanie oprogramowaniem otwartym(open source), które zazwyczaj jest darmowe(przynajmniej do użytku domowego). Stracimy tylko na tym, że częściej będziemy płacić za to czego na prawdę chcemy. Osoby w wieku około 30 lat zapewne pamiętają czasy, gdy o darmowych mp3 nikt nie słyszał - dało się żyć? Więc można tak i teraz.

Druga strona medalu

Jak osiągnąć taki cel? Na pewne można w ogromnym stopniu ograniczyć proceder bez inwigilowania społeczeństwa, wystarczy dobrać się do wszelkiego rodzaju portali udostępniających pliki. Miało to zresztą miejsce ostatnio, właścicieli dwóch znanych portali aresztowano, inni w obawie przed konsekwencjami zaczęli czyścić swoje dane. Faktem jest, że na tych serwerach ludzie trzymali także własne pliki, całkiem legalnie jednak ilość takich plików zapewne była bez porównania mniejsza od plików nielegalnych. Czy zatem ktoś sięgnie do naszych domowych komputerów? Jeśli wierzyć słowom UE to nie, ACTA ma nie zmienić prawa które obowiązuje a to już wiele razy stawało po stronie zwykłych użytkowników. Czy tak się jednak faktycznie stanie? Może to jednak po prostu metoda małych kroczków, nie udało się z SOPA i PIPA, to teraz wpierw regulacje międzynarodowe co do współpracy w ściganiu tych udostępniających a później drobne zmiany? Czy udostępniającym będzie każdy już od 1 głupiego logo banku w reklamie postu, czy jedynie osoby czerpiące z tego zyski i powodujące straty? Tego właśnie nie wiem i zaryzykuję stwierdzenie, że się nie da dowiedzieć, każdy obstaje przy swoim a porozumienia nie widziałem. Gdy zaś wejdzie ono w życie, kto wie jak zmieniać się będzie prawo? Zresztą co da to prawo, skoro większość świata go i tak nie będzie przestrzegać?

Zachęcam do wyrażania opinii, szczególnie tych związanych też z finansowym aspektem zagadnienia.

4 komentarze:

  1. Ja jestem zdecydowanie przeciwko ACTA. Zbyt wiele niewiadomych i porozumienie napisane po łebkach, gdzie tak na prawdę nie wiemy jak duża inwigilacja może nam grozić.
    Ochrona praw autorskich - ok, ale nie w taki sposób..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian Cezary25 stycznia 2012 13:37

      Ogólnie bez jakiejś inwigilacji nie da się monitorować piractwa. Kwestia właśnie tego jak to będzie wyglądać(przecież w tej chwili i tak każdego z nas monitorują potentaci typu google, każda strona sprawdza co gdzie i jak robimy). Mnie za to ciekawią wszelkiej maści demoty gdzie można przeczytać np. o tym jakoby już śpiewanie pod prysznicem nowej piosenki było naruszeniem praw autorskich :) Ciekawe ile w tym prawdy?

      Usuń
  2. Ciekawostka, ACTA jest krytykowana za możliwość śledzenia nas, a oto w sejmie za zgodą wszystkich przechodzi http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11031787,NIK_ma_nowe_uprawnienia__Pozna_wszystko___wyznanie_.html

    Która daje NIK możliwość zbierania o nas informacji wrażliwych, takich jak wyznanie, orientacja, DNA, jak to można przeczytać, służby specjalnie potrzebują na to zgody, NIK nie :) Ale tutaj raczej protestów nie będzie, bo w sumie nie ma specjalnie $ do zarobienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Analogii można mnożyć, po co komuś ACTA skoro można karać za zrobienie podobnego zdjęcia.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11037752,Kary_za_robienie_podobnych_zdjec___Szalony_wyrok_sadu_.html

    OdpowiedzUsuń