wtorek, 29 listopada 2011

Czy pierwszy milion trzeba ukraść



Krótki wpis oraz pewna myśl która się zrodziła w mojej głowie


Jakiś czas temu natknąłem się na artykuł o kradzieżach w markecie. Oczywiście nic specjalnie nowego ani odkrywczego jednak można na to spojrzeć także z innej strony. Moje przemyślenia oczywiście są oderwane od jakichkolwiek podstaw, jednak dane na które się powołuję to już prawda.

Ciekawe jest to, że ukraść można wszystko. Kradzione przedmioty mogą być potrzebne na daną chwilę, ot choćby kibole w Krakowie uwielbiają kraść maczety Fiskars'a przed meczem. Sklepy które prowadzą ich sprzedaż, często na dzień dwa przed meczem wyznaczają kogoś by pilnował tylko tego asortymentu. Piłę spalinową za 2 tyś zł można wynieść np w puszcze z biała farbą, jednej z tych wielkich 5l. Zresztą, każdy z nas widział filmy na których kradziono wszystko co można, a w rzeczywistości odbywa się to często z większą pomysłowością, ale za to mniej efektownie. Choćby jednoczesna kradzież w sklepie przez ponad 80 osób, i to w biały dzień. Ludzie są pomysłowi, i wszędzie potrafią zwęszyć sposób na zysk.

No dobrze, gdybym zapytał kogoś z wysokim poziomem autokrytycyzmu, jaki naród w sklepach w Europie kradnie najwięcej. Usłyszał bym pewnie by, że jeśli nie Polacy, to chociaż jesteśmy wysoko. Okazuje się jednak być to błędem. Więcej kradną mieszkańcy krajów zachodnich niż wschodnich! Pewnie ktoś za raz powie, ale jak to, przecież oni są bogaci, nie to co my. Jednak jest to prawdą. Choć w Europie zachodniej poziom życia jest wyższy, mają więcej bogatych ludzi to kradną częściej niż my. Trzeba się chwilę nad tym zastanowić by chwycić się brzytwy. Dzieje się tak pewnie dlatego, że choć mają wielu bogaczy, to biednych mają też więcej, do tego żyjących gorzej niż my. Być może jest to argument, jednak wśród kradnących najczęściej są osoby zamożne! Co mam przez to na myśli? Ot choćby osoby w garniturach, ich dzieci, czy mamy. Ludzie którym nie brakuje, chcą mieć więcej.

Takie badania były przeprowadzane rok w rok, widziałem kilka z nich i Polacy są ciągle w pierwszej trójce, często na pierwszym miejscu. To nieprawdopodobne gdy się pomyśli o opinii na nasz temat, a wiadomo za kogo często się nas ma prócz pijaków. Nie jesteśmy też niewinni, u nas plagą jest podjadanie i po prawdziwe, wolałbym często aby te osoby które wybierają najładniejsze winogrona z kiści. Tylko po to by się później nimi napychać je ukradły, bo jak coś takiego widzę, to przechodzi mi ochota na zakup.

Czy zatem można połączyć te fakty? Zamożność zachodniego społeczeństwa, a przynajmniej jego części z częstszymi kradzieżami niż u nas? Nie wiem, nie potrzebowałem tego weryfikować sądzę jednak, że coś jest na rzeczy. Kto z was potrafiłby bowiem wskazać bardzo bogatego człowieka i powiedzieć, on nie ukradł ani złotówki? Dla mnie byłoby łatwiej wskazać takiego wśród tych którym powodzi się gorzej.

Zatem warto czy nie? Ciężko powiedzieć, dla mnie bycie bogatym to nie cel, pieniądze same w sobie też nie. Chodzi mi raczej o świadomość skąd je mam, na co je wydaję, i czy można je efektywniej pomnażać. Nie zapominajmy, że to co łatwo przyszło może łatwo pójść. Ostatnio można było przeczytać między innymi o najbogatszym Irlandczyku. Sean Quinn zaczął w wieku 14 lat nie potrafiąc czytać, dorobił się blisko 5mld euro, a ostatnio ogłoszono jego bankructwo. Jeśli ktoś myśli, że w Polsce tak nie ma, to się myli, u nas też ostatnio bankrutuje sporo milionerów. Większość z nich przez grę na giełdzie, warto więc myśląc o fortunie którą każdy z nas chce zarobić, kiedy się wycofać z ryzykownej zabawy, aby nie zaczynać od nowa.

2 komentarze:

  1. Lol ten sposób z piłą spalinową w puszcze farby jest naprawdę mocny :) Fajny blog. Pozdrawiam

    P.S Twój krótki wpis to u mnie najdłuższy chyba hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe dzięki. No cóż swego czasu pracowałem w markecie, widziałem niesamowitą ludzką głupotę jak i pomysłowość. W sumie można stworzyć bloga takiego pracownika, szkoda, że o tym nie pomyślałem wówczas.

    A moje posty, zazwyczaj jak się biorę do pisania myślę, że wyjdą dwa akapity, a okazuje się, że muszę wpis dzielić na dwa :) Jednak to się kiedyś zapewne wypali, oby tylko nie w najbliższej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń