poniedziałek, 21 listopada 2011

Gasland - Kraj gazem płynący

Amerykańskie doświadczenia w wydobyciu gazu łupkowego

Kilka lat temu Polacy dowiedzieli się, że będą eksporterem gazu łupkowego, którego starczy dla nas i Europy. Ostatnimi czasy wszystkie odwierty potwierdzają to przekonanie. Póki co jest to dość świeża technologia, którą stosują głównie Stany Zjednoczone, i oni jaki jedyni mają technologię jego pozyskiwania. No cóż, może i będą go wydobywać oni, jednak to nasz gaz i my będziemy także czerpać zyski, pewnie nawet większość. Kto już otwiera szampana? Pewnie każdy by chciał uwolnić się od Gazpromu, monopolu Rosji, a przy okazji płacić mniej. Jednak jakie są tego koszty?

W internecie można obejrzeć, film na temat gazu łupkowego w Stanach, film ma tytuł "Gaslnad", w polskiej wersji "Kraj gazem płynący". Jest to co prawda studium od strony obywatela a nie przemysłu, rządu, itp. Jednak co ciekawego można się tam dowiedzieć?

Jak przebiega wydobycie, metodą Szczelinowania Hydraulicznego.

  • najpierw dokonuje się odwiertu do łupków, na głębokość 2500-3500m, trwa to 3-4 tygodnie,
  • do uruchomienia potrzeba 1150 kursów ciężarówek, cystern, ze sprzętem i materiałami eksploatacyjnymi, no tak ale oni mają autostrady a co na to nasze drogi?
  • 400-600 cystern to "woda do szczelinowania",
  • 200-300 cystern wody, tzn. "wyprodukowanej" wraca na powierzchnię,
  • wydobywany gaz nie jest czysty, zawiera BTEX(lotne związki organiczne), uciekają one z odwiertów w powietrze, często tuż za płotem, oczywiście wywołują wszelkie możliwe choroby, z rakiem na czele,

Woda do szczelinowania to w ogóle mega przekręt, zawiera co najmniej 595 różnych substancji chemicznych, od niegroźnych po śmiercionośne. Ważne jest, że jej skład stanowi tajemnicę przemysłową, więc nikt go nie może sprawdzać, nadzorować, itp. Połowa tej "wody" wraca, i w otwartych basenach czeka na odparowanie... Tak, tak po prostu sobie paruje w powietrze, no chyba że przyjdzie powódź, to spłynie do morza... Idealny sposób do utylizacji odpadów, w końcu co za różnica czy będzie tego 595, czy 596? Koszta na pewno mniejsze.

No dobrze, ale jak do tego można było dopuścić? Co na to organizacje dbające o zdrowie obywateli USA? Pomimo tego, że internauci twierdzą, że jedynie w 6 stanach doszło do ponad 1 tyś przypadków skażenia wód gruntowych. EPA(odpowiednik naszej agencji ochrony środowiska) badała skażenia wody w Alabamie, w 2004 roku, stwierdzono, że skoro coś wpompowano pod ziemię, to nie ma czego badać, cóż 5 z 7 ekspertów dostaje pieniądze od przemysłu wydobywczego, ciekawe czy to miało wpływ na ich decyzję. Jeszcze lepsza jest IOGCC, Ci państwo twierdzą, że szczelinowanie hydrauliczne jest w pełni kontrolowane, choć nie mają informacji o żadnym z tych 595 związków, bo im nie jest to potrzebne...

Może ma to coś wspólnego z tym, że Ameryka ma coś jakby "Ocean Gazu Łupkowego"? GWPL, EPA, IOGCC prowadząc badania przez 11 lat nie stwierdziła żadnego ryzyka dla wody pitnej. Choć np. o gazie ulatniającym się z potoku Divide Creek było głośno w 2008 roku, do dziś strumień przypomina butelkę wody gazowanej, z łatwopalnym gazem rzecz jasna. Oczywiście nie ma mowy o piciu wody, czy jakimś życiu w nim. Jednak to nic ważnego, ten Ocean trzeba wydobyć, dlatego też w 2005 Bush zmienił ustawę o ochronie wód gruntowych. Od tego czasu firmy wydobywające gaz i ropę, mogą legalnie wprowadzać do gruntu niezatwierdzone substancje. To jednak nie koniec, dla zwiększenia wydobycia oddano tereny BLM(tereny należące do każdego obywatela, np dla celów rekreacyjnych, jedziesz rozbijasz namiot i masz do tego prawo jak obywatel) pod odwiert dla firm wydobywczych, oczywiście można tam wypoczywać, o ile macie maskę gazową. Ponoć była to największa operacja przekształcenia terenów publicznych.

A co z tym gazem który się później wydobywa podczas produkcji gazu? zwiększa warstwę ozonu! Niestety nie tego w górze - dobrego, a tego nisko robiącego dziury w płucach - już nie trzeba palić... Tereny przylegające do takich rafinerii mają powietrze gorsze niż Los Angeles, normy np siarczanów(kwaśne, żrące deszcze) przekroczone po 100 razy, inne wcale nie lepiej...

No dobrze, w takim razie może ich zaskarżyć, problem jest tylko taki, że to obywatel musi udowodnić, że oni są przyczyną, później wygrać sprawę w sądzie, i podpisać ugodę z klauzulą o milczeniu. Ich stać by całą społeczność lokalną kupić, i jechać dalej - stąd oficjalne statystyki mówią o braku problemu, jaki problem skoro nikt nie może mówić. No dobrze ale o co się spierać, kilka odwiertów... Oj nie, nie, to tylko na razie tak wygląda, robią kilka odwiertów na próbę, później powstają plantacje, po 10 tyś odwiertów, 10 tys odwiertów, po 600 cystern "wody".

No dobrze, to w Stanach, ale u nas będzie inaczej...

Niezły żart prawda? Przecież u nas nie ma przekupnych polityków, którzy wolą podnieść swoje poparcie kosztem kilku mieszkańców Mazur? U nas nie ma przekupstwa, lobbystów przemysłowych, u nas nie ma niczego prócz gazu łupkowego dla takich firm!

Polska niby posiada duże zasoby wody pitnej, ale to tylko złudzenie, jedynie 1% naszej wody jest klasy pierwszej, 6% klasy drugiej nadaje się już tylko do hodowli i celów rekreacyjnych. Natomiast nasze piękne jeziora, pomorze to teren gdzie będzie wydobywany gaz, oj czyściej będzie teraz już na południu kraju.

A jak na to patrzeć od strony inwestycji? Póki co u nas trwają jedynie odwierty mające potwierdzić przypuszczenia odnośnie ilości gazu i szans na zyskowne wydobycie. Później jeśli będzie taka możliwość włączą się w to nasze organizacje dbające o środowisko naturalne, ochronę gatunków zagrożonych itp. Polska jest mniejszym krajem niż Stany, tutaj nie ma takich bezludnych obszarów jak tam, ciężej będzie wcisnąć takie fabryki środków trujących. Jeśli nie powstanie technologia wydobycia zupełnie bezpieczna raczej nie ma co liczyć na tego typu inwestycję, i chyba dobrze? Ja wolę płacić więcej za gaz z Rosji, niż uciekać z zatrutego kraju. Ja na pewno jeśli oni będą chcieli to robić w ten sposób stanowczo powiem NIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz