piątek, 24 lutego 2012

Emerytury - do zastanowienia cz I.

W telewizji dyskutują nad zmianą wieku, podczas gdy powinni dyskutować nad systemem.



Zacząłem pisać ten artykuł ponad miesiąc temu, ale dziś chyba jest pora by go dokończyć.

Czytałem kiedyś ciekawy artykuł o emeryturach. Po chwili przemyśleń faktycznie muszę się zgodzić z kilkoma tezami. Wiek emerytalny ma bardzo negatywny wpływ na społeczeństwo. Nie mam tu jednak na myśli wieku który on określa, a samo pojęcie. Co człowiek myśli słysząc o wieku emerytalnym? Dla większości pracowników to taki dzień kiedy mogą przestać pracować i będą w końcu żyć na koszt państwa. To już samo w sobie niesie przykre następstwa. Ludzie spodziewają się po tym nie wiadomo czego, chcą jak najszybciej osiągnąć ten wiek a później mają pretensje, żale itp. W artykule pojawiła się wzmianka, że to określenie nie jest nam potrzebne. I chyba muszę się z tym zgodzić, przynajmniej częściowo. Czy nie lepiej dla ludzi byłoby gdyby wiedzieli ile odkładają na emerytury i ile będą dostawać po przejściu na emeryturę w zależności od tego kiedy to zrobią? Bo czemu utrudniać pracę komuś po 70 roku życia jeśli on tego chce? A na chwilę obecną ma to właśnie miejsce. Z drugiej strony, jeśli ktoś odkładał na emeryturę to czemu odmawiać mu jego części z ZUS i OFE w wieku 60 lat? Chce, proszę bardzo, wie na co się decyduje i to dostaje. Czy nie sądzicie, że to by wzmogło na ludziach chęć do oszczędzania na ten cel? Gdyby móc tą narzuconą datę wybrać samemu.

Problemy emerytów

Co jeszcze ciekawego w artykule można wyczytać. Emeryt aby dostać emeryturę musi się zwolnić na co najmniej 1 dzień. Później nawet pomimo chęci może mieć problem z powrotem do pracy. Do tego z powodu okresu ochronnego(nie można zwolnić pracownika gdy do emerytury zostało mniej jak 4 lata), często są zwalniani wcześniej. Najgorszy absurd to chyba jednak zmuszanie pracujących emerytów do opłacania składek emerytalnych, czy ubezpieczenia zdrowotnego. Albo koszty ich zatrudnienia powinny być o te opłaty mniejsze, albo taki pracownik powinien o tyle więcej dostawać z pensją. Tak więc obecnie niczym przyjemnym jest przechodzenie na emeryturę, same problemy. Oczywiście nie można zmienić wszystkiego od razu, ale nad tym też warto popracować. Jest tyle możliwości, nikomu się jednak nie chce po nie sięgnąć.

Przykład

Jak się nad tym chwilę zastanowić, to czy nie macie wrażenia, że nasz rząd boi się odważniejszych decyzji, i idzie w ślady reszty krajów? A może po prostu woli zrobić coś, co jest łatwe(formalnie) i szybkie, niż coś przemyśleć od podstaw i to zreformować? Przecież sam pomysł prostego podniesienia wieku emerytalnego jest głupi już u podstaw. Nie mam na myśli, że powinno się zdecydować na inny typ reformy, ale sam sposób. Dotychczasowe progi emerytalne są z nami od bardzo dawna, podczas gdy inne liczby się w tym czasie zmieniają dynamicznie. Bo czy można porównywać obecnego emeryta który częściej niż obecnie zaczynał pracować w wieku 18 lat, a jego przeciętna długość życia jest ponad 10 lat krótsza niż będzie wynosić dla mojego pokolenia? Obecnie do pracy od razu po maturze(czy wręcz gimnazjum) idzie mało kto, do tego po przejściu na emeryturę teoretycznie będę żyć dłużej. Weźmy dwóch mężczyzn, jednego urodzonego w 1990 a drugiego dziś. Różnica średniej długości życia wynosi około 4,5 roku(przyjmijmy 71,5 dla młodszego), niech też średni okres podjęcia pracy wynosi 20 lat dla rocznika 1990, i 22 dla 2012. to daje 6,5. Starszy jegomość będzie pozostawał na rynku pracy przez 48 lat co stanowi 70% jego całego życia, gdy noworodek będzie się cieszył już jedynie 43 latami na rynku pracy czyli raptem 60% swego życia. To jest różnica na przestrzeni 22 lat, między najstarszymi a obecnymi dziećmi ta przepaść to jakieś 80% do 50%? Tak więc walczymy teraz o to by móc blisko dwa razy dłużej cieszyć się z pozostawania poza rynkiem pracy.

Dane danymi

Nie mówię, że moje wyliczenia są rzetelne, chciałem poprzez nie pokazać jedynie jak ja to widzę. Nie można przecież brać średniej długości życia, powinno się brać średni okres przez jaki pozostajemy w "pełni sił", aby móc pracować. Ale taki system - czyli sztywny wiek jest niesprawiedliwy - on powinien się płynnie zmieniać - lub powinno go w ogóle nie być. Jeśli kogoś interesują inne wpisy odnośnie emerytury zapraszam tutaj, jak coś komentujcie, jednak zapewne i tak powstanie co najmniej jedna część kontynuacji.

3 komentarze:

  1. Rządowe reformy polegają wyłącznie na domknięciu budżetu na dany rok i wynikają z chęci przepierdzenia stołków przez kolejne kilka dni.

    System oparty na ZUSie można dość łatwo streścić: jest to rolowany co roku dług zaciągany przez państwo u obywateli, ze stale rosnącymi potrzebami kredytowymi kredytobiorcy, stale zmniejszającą się jego zdolnością kredytową oraz stale zmniejszającymi się możliwościami kredytodawców. Taki system musi być dotowany. Dotychczas był dotowany przez zaciąganie zagranicznych kredytów. Jednak ostatnio podbiliśmy pod 55% PKB i klops. Plany rządowe na najbliższe pół roku zakładają urwanie kawałka z OFE, zabranie kawałka przedsiębiorcom i zmniejszenie liczby wypłacanych emerytur.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do dotowania, to do tej pory było nawet lepiej. Ludzie na emeryturze żyli średnio z 5 lat, teraz jest także z tym problem, żyjemy dłużej, mniej nas też zarabia na emerytów, teraz dopiero zaczęłoby się zaciąganie pożyczek na emerytury(w znaczeniu więcej i więcej) - gdyby się dało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie byli by bardziej świadomi pewnych spraw gdyby mieli prostą decyzje np pracować do 50r emerytura = 500zł, 60 = 600zł, 65 = 700 (tak czysto przykładowe kwoty) inaczej by na to patrzeli ;)

    OdpowiedzUsuń