sobota, 8 lutego 2014

Budżet domowy w ryzach - moje uwagi :)

Jakie wnioski wyciągam z regularnego notowania swoich wydatków



Nutka historii

Ile to się nie słyszy o tym, że 80% gotówki jest w rękach 20% obywateli itp. itd. Tak po prawdzie większość z nas pracuje, zarabia i tyle(cześć z nas nawet coś odkłada). Dla takich osób codzienne wydatki to jedne z większych obciążeń portfela, jeśli nie największe. Pewnie między innymi z tego powodu na wielu forach ciągle pojawiają się wpisy o tym jak kontrolować wydatki, porady jak ograniczać koszty. Sam również napisałem na ten temat kilka wpisów, nadal są one odwiedzane, czasem nawet komentowane. Temat wiecznie żywy, choć niewiele się w nim zmienia. Ja sam osobiście prowadzę dość skrupulatne notatki wydatków już blisko 3 lata, mam za sobą dwa pełne lata z bardzo dokładnymi danymi. Wiecie co wam powiem? Najważniejsza rzecz jaką trzeba robić by tutaj coś oszczędzić, to notować wydatki. Czy to będzie miesiąc, kwartał czy rok - dopiero z takimi informacjami można coś zacząć działać. Jeśli nie wiesz czemu, to pisanie o tym nie ma sensu, zacznij notować i rzuć okiem na trzy ostatnie pełne miesiące pierwszego dnia nowego miesiąca, informacja to podstawa :)

Moje dwie skromne rady

Często słyszy się o tym by na idąc na zakupy robić sobie listę rzeczy potrzebnych. Równie często słyszy się o tym by obserwować ceny, korzystać z okazji itp. Dla obu tych rad powstają dedykowane programy na telefony, komputer itp. Niestety nie potrafiłem się do tego przyzwyczaić. Czyli nadal nie robię list, choć gazetki przeglądam przed zakupami w sieciówkach. Moje skromne rady, ani lista, ani promocje nie gwarantują sukcesu. Idąc z listą możemy kupić tylko to co potrzebne ale po zawyżonych cenach, kupując z gazetek ryzykujemy zakup zbędnych tanich produktów, lub w promocjach typu 3 za 2, kupujemy coś nadmiarowo - szczególnie niebezpieczne w przypadku słodyczy itp. :) Moja rada? Kupować z głowa na karku, jeśli w sklepie widzimy coś taniego co może się przydać - kupny, obserwujmy ceny tego co kupujemy regularnie - i najważniejsze, nie bójmy się robić zapasów. Ja nie mam jakoś problemów, aby widząc olej wielkopolski rzepakowy 1l, za 4,4 zł kupuję 2-3l. Jeśli widzę dobre makarony po 2.22 zł kupuję kilka. Jeśli produkt ma długą datę przydatności, a cena jest wyraźnie mniejsza od standardowej to czemu nie? Kojarzę jak chyba przez pomyłkę w sklepie pod blokiem płyn do naczyń 1l był w cenie 0,5l, jakieś 25% taniej niż w markecie... Kupiłem z pięć :)

Moje wydatki

Prócz wydatków notuję przychody itp. Wiem ile na koncie powinno pozostać po roku itp. To też bardzo przydatne dane :) Przy okazji przekonałem się do lokaty bumerang II, opcja powrotu środków na konto na 9 rano, i konieczność założenia lokaty przed 21 to całkiem wygodne rozwiązanie - szczególnie jak się korzysta z telefonu :)
Przechodząc do sedna sprawy. Rok 2013 to były same wzrosty wydatków! Zdecydowanie szybciej rosły wydatki niż przychody... U siebie dzielę wydatki na 3 kategorie, jedzenie, przyjemność, dom. Przyjemność to rzeczy bez których można się teoretycznie obejść - książki, kino, słodycze, alkohol. Tak oto jedzenie 2013/2012 zdrożało u mnie o 13%, przyjemności o 24! zaś utrzymanie domu jak i kwestie ubrań o 14%. Podczas gdy pensje wzrosły jedynie o 7%... Co prawda sporo kupowaliśmy, odświeżenie pokoju, nowy laptop itp. Ja zaś specjalnie czekałem do lutego by porównać styczeń 2014r do roku poprzedniego. Tutaj jest nieco lepiej, jedzenie wzrosło o 14%, przyjemność spadła o 25% a dom spadł o 42% - dochody spadły również o 8%(kwestie umów jednorazowych itp.).

Ciekawostka

Wyrażenie wzrostu wydatków na jedzenie w formie % r/r to nie wszystko, mnie zdecydowanie bardziej zaskoczył wykres miesięcznego zobowiązania

Kwota na osi Y jest przypadkowa, chodzi raczej o skoki w poszczególnych miesiącach - z jednej strony to kwestia zapasów, czasem potrafię nakupić mrożonek na 2-3 tyg., a czasem nie ma sensu kupować na zapas bo wszędzie drogo.

4 komentarze:

  1. Spisywanie to podstawa. Ja spisuje już 3,5 roku (żona się z tym pogodziła i współpracuje) i powiem tak: zrezygnowałem z dużej ilości wydatków tylko dlatego, że wiedziałem że musiałbym je wsisać do excela i miałbym wyrzuty sumienia. No i wiem jak się zmieniają ceny tego co kupuje regularnie. Spisywanie wymaga dyscypliny ale pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak, nic dodać nic ująć. Dla mnie planowanie budżetu na przyszły miesiąc itp. rzeczy to jakaś zmora, bardzo nie lubię takich spraw. Jednak posiadanie danych z poprzednich miesięcy, możliwość ich analizowania, wyciągania wniosków - to coś zupełnie innego - wg mnie równie przydatne, a prostsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście masz rację, kluczem do oszczędzania jest zapisywanie w notatniku swoich wydatków oraz ich kontrolowanie. Dzięki tym dwóm prostym sposobom kilka lat temu zacząłem oszczędzać dosyć wysokie kwoty. W wyniku czego mogę obecnie inwestować swoje oszczędności między innymi w fundusze inwestycyjne. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Notowanie wszelkich dochodów i wydatków jest bardzo ważne, dzięki temu tworzymy mapę po której możemy się poruszać.

    OdpowiedzUsuń