wtorek, 6 grudnia 2011

Niemcy i Francja a Polska



Kolejny szczyt ostatniej szansy. Czy ostatni?






Niemiecko-Francuski pomysł na kryzys zaufania

Jeśli ktoś spodziewał się rewelacji to raczej się przeliczył. Zresztą zgodnie z przewidywaniami. Co nam proponują wiodące kraje Euro? Nic prócz tego co było do tej pory wiadome. Wszyscy mają jednakowo zaciskać pasa, deficyt budżetu na poziomie do 3% PKB. Oczywiście żeby nie było łatwo, będą podjęte starania w celu uniemożliwienia zamiatania deficytu pod dywan, a mają to w zwyczaju chyba wszystkie kraje w Unii.


Skąd zatem ożywienie na rynkach?


Najprawdopodobniej wszystko ma związek, z zapewnieniem polityków(pokażcie choć jednego który zawsze dotrzymuje słowa), że sektor prywatny(chodzi o banki) nie będzie już musiał uczestniczyć w ratowaniu upadających państw. Wiele osób pewnie pamięta, że przy pomaganiu Grecji, banki musiały się "zrzucić" umarzając część długu. Wszyscy obawiali się sytuacji w której, banki musiałyby ratować Włochy, co wiadomo nie byłoby już tak proste.


Czy jest się czym cieszyć?

Oczywiście nie! To wszystko to tak na prawdę niezbędne minimum o którym wszyscy wiedzieli. Do tego głupie minimum. Mamy w Unii kraje które mają większy problem niż tylko dług publiczny a z powodu ograniczenia deficytu względem PKB rozwiązanie tego problemy zajmie im znacznie więcej czasu. Wszystko rozchodzi się o to, że państwa będą traktowane "równo" 3% PKB i tyle, nie uwzględnia się sytuacji kraju w danej chwili, ani tym bardziej prawdziwego zadłużenia. Jak bowiem można tak samo "karać" Włochy które mają dług ponad 100% PKB i Hiszpanię z długiem poniżej 30% i bezrobociem w okolicach 24% do choćby Niemcy praktycznie bez bezrobocia i długiem na ponad 60% PKB? Przykład tych trzech państw sugeruje, że narzucany rygor powinien zależeć od sytuacji danego kraju! Tak by łatwiej mógł wyjść z wewnętrznego kryzysu, choćby kosztem zadłużenia - o ile oczywiście nie jest ono duże. Jednak politycy jak zwykle wolą prostsze rozwiązania, które jednak nie są najlepsze.


A co na to Polska?

Nasz rząd zaczyna pracę nad budżetem. Wszyscy są spięci aby wytrwać przy expose premiera. Komisja Europejska jest jednak nieco mniej optymistyczna, szacuje nasz deficyt w tym roku na poziomie 5,5%, i choć nasz rząd zarzeka się zmniejszyć go do 3% w następnym, KE spodziewa się raczej wartości około 3,6%. Sama wartość zadłużenia oczywiście będzie rosła, rząd zaś będzie się starał tak nim manipulować(zgodnie z prawem, hehe) aby nie przekroczyć magicznych wartości z konstytucji. Czyli robić coś podobnego do Grecji, tylko przy niższym poziomie zadłużenia.


Nieco dokładniejsze informacje o planach budżetowych

Grecja stosunkiem 258 do 300 głosów uchwaliła budżet, łatwo się domyślić jego popularności w społeczeństwie.

  • Recesja - 2012 nie będzie przełomowy, ma być rokiem przechodnim, stabilizującym i dającym dobry przekaz w świat. Deficyt ma spaść 9% do 5,4%, gospodarka ma się skurczyć w podobnym stosunku z 5,5% do 2,8%. Oczywiście to wszystko przewidywania, jednak wydźwięk jest pozytywny.
  • Znaczenie - Grecja nie będzie kupczyć swoim znaczeniem w Unii, czy też obecnością w Euro. Plan jest jasny, Grecy chcą wyjść z kryzysu.
  • Zmiany - wzrosnąć mają podatki, zmniejszone zostanie zatrudnienie jak i wynagrodzenie w sektorze publicznym.
  • Wybory - choć za była znaczna większość, nie oznacza to jednak spokoju. Zbliżają się przedterminowe wybory, opozycja już zapowiada zmniejszenie podatków w przypadku wygranej! Wszyscy twierdzą, że poparli budżet dla uspokojenia sytuacji, a nie z powodu przekonania co do jego słuszności. Niestety nie wróży to najlepiej.

Polski budżet też nabiera kształtu.

  • 3 wersje - mamy zatem budżet optymistyczny, ten przyjęty i opcję na recesję. Po co aż trzy? To tak na wypadek, gdyby w trakcie roku sytuacja się zmieniła, wówczas nie będzie trzeba myśleć, tylko wyjąć inną teczkę i gotowe! Cóż niestety to tylko przewidywania.
  • Składka rentowa - ma wzrosnąć od 1 lutego, koszty zatrudnienia wzrosną, będzie trudniej an rynku pracy, ale za to ZUS'owi będzie łatwiej.
  • Wiek emerytalny - cóż pewnie byłoby po sprawie, gdyby nie polskie prawo. Aby podnieść tą poprzeczkę o 2 lata, trzeba nieco pogrzebać w innych ustawach. Przy okazji koalicjant może się pokazać w telewizji, można podyskutować. Szkoda, tylko że efekt będzie ten sam.
  • Prywatyzacje - jest szansa na nową ofertą akcji PZU czy PKO BP. Państwo planuje się z nich nieco wysprzedać, jednak wiele zależy od sytuacji na rynkach, inaczej miałoby to miejsce(przynajmniej częściowo) już w tym roku.
  • Kopaliny - niektóre z nich mają być objęte podatkiem już w 2012 roku! Może to dać, do 2 mld zł w najbliższym roku.


Podsumowanie

Ważne, że rynki reagują pozytywnie. Daje to czas państwom na złapanie oddechu i myślenie nad reformami. Niestety nie wszędzie jest to takie proste, Hiszpanie muszą ciąć ostro co może przynieść wiele problemów już w najbliższym roku. Do tego z powodu ryzyka sankcji na Iran cena ropy rośnie, co ma oczywiście wpływ na niektóre spółki z WIG20. Budżety o dość podobnym wydźwięku przyjmują wszystkie kraje Unii. Wszyscy oszczędzają, jeśli więc nic nowego nam się na głowy nie zwali, jest szansa, że za 2-3 lata wszystko zacznie wychodzić na prostą.


A jak wy to widzicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz