środa, 30 listopada 2011

Korporacje - historia powstania


Korporacja - kolejny film do obejrzenia którego zachęcam

Swego czasu czytałem ciekawy artykuł o 4 spółkach/korporacjach władających światem. Wyobraźcie sobie 4 nieznane marki, które poprzez sieć zależności, posiadania akcji mają wpływ na ogromną większość spółek na świecie. Zarządzające praktycznie każdym gigantem na świecie. Można się przerazić prawda? Bo jak tutaj teraz grać na giełdzie, gdy nie można założyć, że każda spółka będzie się starać, bo po prostu ktoś ją posiadający skazuje ją na bankructwo.

Historia Korporacji, tego z czego się wywodzą, jak się zmieniały i jak dziś działają jest straszna. Od czegoś dobrego, pro-społecznego po coś bezdusznego dbającego tylko o zysk, nawet nie ważne czyj, po prostu zysk kosztem wszystkiego i wszystkich.

To co można zobaczyć w tym filmie, to miejscami komedia oparta na rzeczywistości, w innych zaś horror dziejący się cały czas wszędzie na świeci, często za płotem.

W kilku wpisach poruszałem problem wody. Ostatnio pojawiła się informacja, o możliwości wystąpienia suszy w Małopolsce, wyobraźcie sobie markę wody "Fuji Water", wydobywanej na wyspie, gdzie za płotem fabryki ludzie umierają z pragnienia, bo nie są w stanie wykopać tak głębokiej studni. Firma zaś transportuje wodę do stanów, i sprzedaje jako nietkniętą ludzką ręką.

Pozostając przy wodzie. Przeprowadzone badania wykazały, że w kranach większości z nas płynie woda niczym nie ustępująca jakością tej źródlanej z butelek. O tym jaka jest przebitka cenowa wspominać chyba nie muszę. Do tego jeszcze zupełnie nieekologiczne butelki, z których powstają góry śmieci. Niektóre miasta na świecie wprowadziły zakaz sprzedaży wody w takich butelkach. Chętni mogą kupić wodę do pojemników wielokrotnego użytku. Cóż a my nie dość, że jesteśmy nabijani w butelkę, kupujemy produkt niby lepszy, to wyrzucamy butelki pogarszając dodatkowo jakość wody która do nas wraca z kranów. Kolejne błędne koło, którego końca nie widać.

Warto też ten film zobaczyć z innego powodu. Bliższego inwestorom, nie bez powodu ludzie ostatnio tyle słyszą o protestach przeciw korporacjom, ruch oburzonych itp. Aby ich lepiej zrozumieć, warto obejrzeć ten film.

wtorek, 29 listopada 2011

Politycy, mistrzowie dezorientacji



Przywileje, głupota, szukanie pogłosu a działania szkodliwe


Uprzedzam, będzie o politykach ale raczej nie polityce.


Troszkę dziwne wprowadzenie, ale też temat dziwny i na pewno przez każdego widziany nieco inaczej. W telewizji i internecie znów pojawia się dyskusja na temat przywilejów nauczycieli. Nie powiem, temat mnie interesuje, gdyż myślę o tej właśnie ścieżce zawodowej, ale to co czasem czytam mnie po prostu poraża. Mam za sobą kilka miesięcy praktyk w szkole, wiem mniej więcej jak to wygląda z drugiej strony i faktycznie obie strony mają nieco racji. Szkoda tylko, że politycy chcą na tym ugrać dla siebie jak najwięcej, a przy okazji odwrócić naszą uwagę od ważniejszych rzeczy. Czyli jak zwykle, rzucają nam temat wywołujący kontrowersje, by ukryć swoją niekompetencje.

Na pewno nie obejmę całości problemu, a jedynie te elementy o których wiem, słyszałem i czytałem. Obecne ludzie mają problem z tym w jaki sposób pracują nauczyciele. Powiedzmy niech będzie to etat, czyli 40h, z czego 18-20 to prowadzenie zajęć, a pozostałe to obowiązki z tym związane. Wlicza się na to między innymi:

  • przygotowanie do zajęć - cała masa spraw, szczególnie dla nowego nauczyciela, każdą lekcję trzeba w końcu zaplanować, wybrać zadania, sposób jej przeprowadzenia, sprawdzenie czy wszystko co być powinno zostanie powiedziane. Pół biedy jak się ma powiedzmy 4 klasy, dwie pierwsze i dwie drugie, ale co jeśli mamy klasy na każdym roku, do tego różne profile?
  • przygotowanie do roku - nasze ministerstwo edukacji uwielbia zmieniać wymagania, można powiedzieć, że co roku trzeba od nowa przygotowywać plan zajęć na dany rok. Chodzi o to by każdy element wymagany przez ministerstwo pojawił się na zajęciach, trzeba dotrzeć do takich zmian, zaplanować cały rok aby uczniowie nie kończyli klasy bez jakiegoś rozdziału który pojawi się później, na przykład na maturze
  • sprawdziany - średnio 3 sprawdziany w półroczu, do tego poprawki 1 czasem dwie do każdego sprawdzianu, do tego krótkie kartkówki, no i najtrudniejsze, przygotowywanie zestawów przygotowujących do egzaminów. To cała masa pracy, samo stworzenie go, później poprawa, a tego się przecież nie robi w czasie lekcji.
  • zajęcia dodatkowe - jak choćby pilnowanie korytarzy od 7 do 8 przed zajęciami, czy też po nich, wolne okienka które nikomu do niczego się nie przydają, spotkania z rodzicami, wywiadówki, wycieczki.
  • szkolenia - często obowiązkowe w celu uzyskania awansu zawodowego, choć nie tylko.

Oczywiście, czy to wszystko razem daje średnio 40h tygodniowo ciężko powiedzieć, na pewno zależy to od podejścia nauczyciela. Na jaki więc pomysł wpadli niektórzy urzędnicy miejscy? Proste, nauczyciele mają pracować 8h dziennie i tyle, w tym czasie mają prowadzić zajęcia i się do nich przygotowywać. Myśl niby dobra, ale jak to niby zrobić? Przecież w szkole nie ma miejsca dla każdego nauczyciela aby w spokoju usiadł przy komputerze, z wszystkimi potrzebnymi częściej lub rzadziej materiałami pod ręką i się przygotowywał. Nie sądzę, też aby pojawiły się na to środki, do tego jak wówczas rozwiązać inne sprawy? Czemu nauczyciel miałby zostawać 4h dłużej aby móc się spotkać z rodzicem, który w końcu pracuje. Kto zwróci pieniądze/czas za wyjazdy z uczniami które teraz już nie są jak kiedyś darmową wycieczką, a raczej horrorem.

Oczywiście są pewne korzyści, jak choćby wolne wakacje. Chwila, chwila, coś mi świta w głowie. Niedawno był genialny pomysł, nauczyciele w wakacje mają chodzić do szkoły, aby w razie czego móc z uczniami spędzać wspólnie czas. Nie to nie żart, nauczycieli planowano a może nadal się planuje, wykorzystać jako opiekunów do dzieci na wakacje. W sumie nie głupi pomysł, ale teraz zastanówmy się, dobry nauczyciel, to człowiek który ma wiedzę, kto więc pójdzie pracować jak wół za te pieniądze? Wbrew pozorom nauczyciele szczególnie na początku zarabiają mało, bardzo mało. W upadającej Grecji nauczyciel to zawód marzeń, tam można nim zostać tylko z polecenia, po za nic płacą lepiej niż naszym specjalistom. Tylko nie mieszkamy w Grecji a Polsce i realia mamy inne.

Zamiast postarać się o to by nauczycielem zostawały osoby z powołaniem i wiedzą. Niestety u nas jest to jeden z tych zawodów, gdzie jak się już posadzi tyłek, to trzeba z niego zejść samemu. Powinno się to zmienić, nauczycieli powinno się oceniać, osób po studiach nie brakuje a nauczycielami często zostają dzieci starych nauczycieli, a przecież to nie jest wyznacznik.

Niestety u nas zamiast coś rozwiązać od A do Z, wolimy sobie wytykać, Ty masz więcej, Tobie lepiej itp itd. Czemu na przykład policjant po 20 latach służby nie idzie za bezpieczne biurko, i pracuje tam do emerytury jak każdy obywatel? W Słowacji właśnie ogłoszono stan wyjątkowy w 15 szpitalach, bo 2 tyś lekarzy złożyło wypowiedzenie na 1 grudnia. Tym oto sposobem państwo potrafi rozwiązać problem grup społecznych które się buntują. Czytałem ostatnio pomysł zawetowania zmian w podatku Belki, co mam na myśli? Akcję wyjmowania z banków pieniędzy, tak by dać do zrozumienia, że my nie damy się bezkarnie okradać. Takie akcje miały miejsce za granicą, mogą one odnieść skutek pod warunkiem dużego poparcia, na to jednak bym nie liczył.

Ale nasi politycy uwielbiają pogłos. Kiedyś zachęcano nas do niepłacenia podatku audiowizualnego, a teraz ludzie muszą płacić z odsetkami. Teraz politycy krzyczą, że "palą" i chcą móc palić legalnie. Co zwiększa liczbę osób sięgającą po narkotyki. Sam nie jestem przeciwny legalizacji, ale nie w ten sposób, oni zamiast to zrobić, robią ludziom wodę z mózgu. Tylko dlatego, że im skaczą słupki poparcia my jako społeczeństwo mamy większy problem z przestępczością. Jak można takie zachowania akceptować i pokazywać w telewizji czy internecie? Dla mnie jest to patologia. Jeśli chcą legalizacji niech ktoś w końcu napiszę ustawę którą można by poprzeć, a nie zachęcają ludzi do łamania prawa, nie pierwszy raz zresztą.

Inny przykład. Problem przestępczości seksualnej wśród nieletnich. Dla mnie oczywistym jest, że kiedyś było z nim mniej problemu, ponieważ materiały pornograficzne były mniej dostępne. Teraz są wszędzie i jakoś specjalnie się z tym nie walczy. Hasło któregoś z polityków na temat zajęć z wychowania w rodzinie, czy też wychowania seksualnego jak to nazywają inni. Szanowny pan polityk obawia się, że społeczeństwo może lepiej znać swoje miejsca intymne niż powstanie Warszawskie. Ludzie, trzymajcie po wyśmieję. Miejsca intymne ma każdy z nas, więc czemu mamy znać je gorzej niż powstanie Warszawskie? Osobiście wiem o nim niewiele. Gdybym o swojej seksualności miał wiedzieć mniej, to tak jak krajach gdzie seks to temat tabu, dzwoniłbym dziś do radia z pytanie, czy trzymając dziewczynę za rękę mogłem zostać ojcem. Lub czemu po 10 latach ocierania się o żonę nie mam dzieci. Nie są to wyssane z palca przykłady tylko prawda. Zresztą aby nie być lepszymi, na Podkarpaciu ojciec przychodzi do lekarza by coś dał mu na dzieci, bo się rodzą co roku. Lekarz pyta czy się zabezpieczają podczas seksu, na co facet pyta po co, przecież z tego chyba nie biorą się dzieci.

Politycy jednak bardzo sprytnie wszystko sobie liczą, co z tego że 5% ludzi uzna ich za idiotów, skoro 10% im przyklaśnie. Sam bym chciał móc wśród nich wybrać kogoś myślącego o poprawie sytuacji w kraju, a nie o utrzymaniu się na stołku. Pewnie dlatego nie głosuję w ogóle. Zapyta ktoś, czemu nie chodzę by oddać nieważny głos? Odpowiedź jest prosta, bo raz mnie taki pan idiota obraził, zapytanie w programie po wyborach co sądzi, o tym, że ponad 10%(przykład, nie pamiętam liczby) głosów była nieważna. Odpowiedział, że albo wybory sfałszowano, albo mamy niewykształcone społeczeństwo które nie potrafi czytać ze zrozumieniem i oddać poprawnie głos(pewnie w domyśle na jego partię). Wolę więc nie marnować czasu, by później nazywano mnie idiotą. Może ktoś w końcu zrozumie, że w kraju jest masa ludzi którzy nie głosują, bo wyboru między idiotami i oszustami nie ma. Jest za to miejsce na partię która będzie uczciwie rozmawiać z ludźmi.

Mógłbym tak dłużej, ale ileż można czytać, poza tym boje się, że za chwilę pojawią się komentarze jak na masowych portalach... Pominąłem też moje przemyślenia odnośnie tego co mogłoby usprawnić pewne aspekty pracy choćby nauczycieli, przynajmniej większość z nich.

Czy pierwszy milion trzeba ukraść



Krótki wpis oraz pewna myśl która się zrodziła w mojej głowie


Jakiś czas temu natknąłem się na artykuł o kradzieżach w markecie. Oczywiście nic specjalnie nowego ani odkrywczego jednak można na to spojrzeć także z innej strony. Moje przemyślenia oczywiście są oderwane od jakichkolwiek podstaw, jednak dane na które się powołuję to już prawda.

Ciekawe jest to, że ukraść można wszystko. Kradzione przedmioty mogą być potrzebne na daną chwilę, ot choćby kibole w Krakowie uwielbiają kraść maczety Fiskars'a przed meczem. Sklepy które prowadzą ich sprzedaż, często na dzień dwa przed meczem wyznaczają kogoś by pilnował tylko tego asortymentu. Piłę spalinową za 2 tyś zł można wynieść np w puszcze z biała farbą, jednej z tych wielkich 5l. Zresztą, każdy z nas widział filmy na których kradziono wszystko co można, a w rzeczywistości odbywa się to często z większą pomysłowością, ale za to mniej efektownie. Choćby jednoczesna kradzież w sklepie przez ponad 80 osób, i to w biały dzień. Ludzie są pomysłowi, i wszędzie potrafią zwęszyć sposób na zysk.

No dobrze, gdybym zapytał kogoś z wysokim poziomem autokrytycyzmu, jaki naród w sklepach w Europie kradnie najwięcej. Usłyszał bym pewnie by, że jeśli nie Polacy, to chociaż jesteśmy wysoko. Okazuje się jednak być to błędem. Więcej kradną mieszkańcy krajów zachodnich niż wschodnich! Pewnie ktoś za raz powie, ale jak to, przecież oni są bogaci, nie to co my. Jednak jest to prawdą. Choć w Europie zachodniej poziom życia jest wyższy, mają więcej bogatych ludzi to kradną częściej niż my. Trzeba się chwilę nad tym zastanowić by chwycić się brzytwy. Dzieje się tak pewnie dlatego, że choć mają wielu bogaczy, to biednych mają też więcej, do tego żyjących gorzej niż my. Być może jest to argument, jednak wśród kradnących najczęściej są osoby zamożne! Co mam przez to na myśli? Ot choćby osoby w garniturach, ich dzieci, czy mamy. Ludzie którym nie brakuje, chcą mieć więcej.

Takie badania były przeprowadzane rok w rok, widziałem kilka z nich i Polacy są ciągle w pierwszej trójce, często na pierwszym miejscu. To nieprawdopodobne gdy się pomyśli o opinii na nasz temat, a wiadomo za kogo często się nas ma prócz pijaków. Nie jesteśmy też niewinni, u nas plagą jest podjadanie i po prawdziwe, wolałbym często aby te osoby które wybierają najładniejsze winogrona z kiści. Tylko po to by się później nimi napychać je ukradły, bo jak coś takiego widzę, to przechodzi mi ochota na zakup.

Czy zatem można połączyć te fakty? Zamożność zachodniego społeczeństwa, a przynajmniej jego części z częstszymi kradzieżami niż u nas? Nie wiem, nie potrzebowałem tego weryfikować sądzę jednak, że coś jest na rzeczy. Kto z was potrafiłby bowiem wskazać bardzo bogatego człowieka i powiedzieć, on nie ukradł ani złotówki? Dla mnie byłoby łatwiej wskazać takiego wśród tych którym powodzi się gorzej.

Zatem warto czy nie? Ciężko powiedzieć, dla mnie bycie bogatym to nie cel, pieniądze same w sobie też nie. Chodzi mi raczej o świadomość skąd je mam, na co je wydaję, i czy można je efektywniej pomnażać. Nie zapominajmy, że to co łatwo przyszło może łatwo pójść. Ostatnio można było przeczytać między innymi o najbogatszym Irlandczyku. Sean Quinn zaczął w wieku 14 lat nie potrafiąc czytać, dorobił się blisko 5mld euro, a ostatnio ogłoszono jego bankructwo. Jeśli ktoś myśli, że w Polsce tak nie ma, to się myli, u nas też ostatnio bankrutuje sporo milionerów. Większość z nich przez grę na giełdzie, warto więc myśląc o fortunie którą każdy z nas chce zarobić, kiedy się wycofać z ryzykownej zabawy, aby nie zaczynać od nowa.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Kandydat na prezydenta Rosji



Bunt. Sprawa Litwinienki


Ostatnio czytałem o trzech ciekawych wydarzeniach.


Pierwsze, to jak podczas gali sportów walki, Putin wstąpił na ring aby pogratulować zwycięscy. Został wygwizdany, ludzie mieli dość polityków pokazujących się wszędzie dla pogłosu. Oczywiście, w telewizji gwizdów nie było słychać, wręcz przeciwnie.

Druga sprawa to wystąpienie Putina o tym co się stanie, jeśli obecny rząd odejdzie od władzy. Oczywiście co się wówczas stanie wiemy doskonale ze swojego podwórka, katastrofa, cofnięcie się w rozwoju itp itd. Mam wrażenie, że wreszcie może w Rosji nastąpić zmiana na lepsze, nie koniecznie przy najbliższych wyborach, ale już niedługo.

Trzecia dość logiczna konsekwencja dwóch poprzednich, Putin znów kandyduje.

Jednak nie o obecnej polityce i sposobie rządzenia chcę mówić, przynajmniej nie wprost. Chciałbym wam zaproponować kolejny film dokumentalny. Oczywiście można obejrzeć go za darmo, nie powinniście być zawiedzeni.

Putin zaczął swoją karierę w KGB jeszcze przed wstąpieniem na studia. W ich trakcie był zwykłym donosicielem, w jego czasach, każda klasa miała choć jedną taką osobę, do tego tak dobrze grającą, że do dziś studenci nie wiedzą, który z nich donosił. Oczywiście najgorsze było interesowanie się wrogą ideologią. Jedynie z pozytywnym raportem można było ukończyć studia.

Często obecna elita, to wysocy urzędnicy nadzoru. Służby myślały tak, wolna władza je rozwiąże, trzeba więc władzy nielegalnej, której będzie zależało na przetrwaniu służb.

Bardzo ciekawie wyglądała sprawa wojny w Czeczeni, jak to opisują, były idealne po temu warunki, służby mówią o terrorystach mogących wysadzać budynki w Moskwie, a chwilę później wybuchają budynki. Wojna jest zatem logiczną odpowiedzą. Prócz tego, armia stosowała oczywiście metody sprzeczne z konwencjami, nie mówiąc już o tym, że była to tak po prawdzie wojna domowa.

Wojna jak powszechnie wiadomo, to najlepsza okazja do zarobienia. Nie powinno zatem dziwić sprzedawanie przez armię broni terrorystom. Oczywiście nikt się nie przejmował cywilami jak i podwładnymi, to po prostu była okazja do zarobienia.

Nim Putin został prezydentem, był w zarządzie niemieckiej firmy SPAG, jednocześnie był szefem FSB(następcy KGB), firma ta zajmowała się handlem narkotykami z Kolumbii. Miała powiązania także z niemieckimi służbami.

W latach 1990-1992 Putin zajmował się kupowaniem w Europie jedzenia dla głodujących w Leningradzie ludzi za surowce naturalne. Okazało się, jakby inaczej, że były przy okazji odprowadzane ogromne sumy na prywatne konta, w tym jego. Oczywiście sprawę później tuszowano, znikały dokumenty itp itd... Zalecenie: "Usunąć Putina ze stanowiska".

Dlaczego o tym piszę?

Osobiście wstydzę się za nasz rząd. Wszyscy wiedzą jakim człowiekiem jest Putin i jemu podobni. To nie są osoby podejrzane, one są winne, a mimo to kraje podejmują go jak króla, wręczają mu ordery nagrody. Jednak już przeciwko takiej małej, słabej, nic nie znaczącej Białorusi stać nas na zakaz wjazdu. Nie mówię, by od razu z takimi osobami nie rozmawiać, mimo wszystko zostali wybrani jako reprezentanci w swoim kraju, ale czy trzeba ich traktować jak gości honorowych? Kadafiego wszyscy u siebie witali z otwartymi ramionami, a gdy stał się nagle "przyczyną" rewolucji, to nikt się nie przyznaje do wspólnych wakacji.

Cóż na pewno polecam ten film, na mnie wywarł mocne wrażenie.

niedziela, 27 listopada 2011

Mijający tydzień moim okiem



Planuję docelowo tworzenie takiego tematu regularnie w trakcie weekendów. Będzie to streszczenie wiadomości, które przeczytałem a zwróciły moją szczególną uwagę.




  • KRRiR: zmusi nas do oglądania Telewizji Państwowej - planowane jest wymuszenie na operatorach aby każdy odbiorca telewizji w Polsce, dostawał programy państwowe w pakiecie, czyli nam odmawia się możliwości rezygnacji z nich o ile chcemy mieć telewizję,
  • zmiany w abonamencie radiowo-telewizyjnym - z powodu problemów ze ściąganiem należności od podatników myśli się o nowym sposobie pobierania opłat, aby uszczelnić system, to wraz z powyższą wiadomością może sugerować, że propozycja która kiedyś nie przeszła, czyli płacenie wraz z rachunkiem za prąd wraca do łask, teraz pewnie Kowalski będzie musiał udowodnić, że nie ma radia by za nie nie płacić, a nie jak teraz, gdy nie ma tego jak sprawdzić,
  • Chińskie samorządy mają pieniądze - 700 miliardów dolarów muszą wydać Chińscy samorządowcy, bo tyle dostali ze stolicy, problem tylko w tym, że im nie w głowie budowa dróg, szpitali, szkół, więc co im zostaje? Nowe limuzyny, wakacje za granicą, ogólnie wszystko tylko nie to co nam się wydaje oczywiste, a my narzekamy na to co się u nas dzieje... część tej kwoty rozwiązałaby nasze problemy no ale cóż,
  • samorządy będą ciąć - nie jest do końca prawdą, że rząd nie oszczędza, im po prostu jest chyba zbyt trudno, więc po prostu niezależnie jaki będzie nowy budżet oszczędzać będą musiały samorządy, a na czym najłatwiej im oszczędzić? Na szkołach, szpitalach, drogach, ot błędne koło, wszyscy boją się zwolnić urzędnika, nawet urzędnicy, nie wspomnę już, że widziałem masę milszych i bardziej życzliwych pracowników w marketach gdzie zarabiają o połowę mniej, może ich wymienić powinni...
  • cyfryzacja służby zdrowia - choć to niebezpieczne, to jednak konieczne, trzeba u nas systemu informatycznego który sprawowałby kontrolę choćby nad podstawowymi aspektami pracy służby zdrowia, te długie kolejki gdzie Kowalski potrafi się zapisać 10 razy na ten sam zabieg, bo a nóż będzie szybciej, czy lekarze którzy leczą wszędzie poza państwowymi posadami, ale oni się nie poddadzą, starają się podkopać system już od projektu, to będzie ciężka batalia. Ja bardzo chętnie bym chodził do lekarza z PenDrivem na którym miałbym całą historię moich wizyt, tak by już nie potrzebować odpowiadać na pytania o sczepiania itp, wkładam do USB i lekarz widzi wszystko, klik klik i ma co mu potrzebne, ale to takie Si-Fi jak moje książki,
  • lokalizowanie elektrowni atomowej - pod uwagę są brane 3 miejsca, w następnym roku będą badane dokładnie i zostanie wybrane jedno. Nie wiem jak wam ale mi się to nie podoba, mogą sobie mówić, że to bezpieczne, zdrowe, tanie i wszyscy dookoła mają, dla mnie to kłamstwa. Każda elektrownia jest podatna na awarię, a stawianie jeszcze jednej zwiększa ryzyko, że w którejś z nich coś pójdzie nie tak. Po Fukushimie okazało się, że ciągle dochodzi do małych awarii dookoła nas, ostatnio nawet doszło gdzieś do awarii, i nikt nie wie gdzie, są tylko ślady w powietrzu w postaci zwiększonego promieniowania. Zamiast budować nową, powinni te stare wymieniać, ale nas rząd zamiast systematycznie zmieniać, to odkłada wszystko przez 20 lat a później krzyczy: nie da się inaczej, trzeba tak.
  • obligacje szaleją - znów pojechano z ratingami, obligacje w górę, giełdy w dół, złoty szybuje na rekordy, NBP nie powinno teraz grać na złotym, rynek by wchłonął to co mają, powinni poczekać do stabilizacji, która nastąpi jak zawsze do tej pory i wtedy obniżać kurs,
  • ludzie kupują złoto - złoto kupują ludzie na czas kryzysu, a kupują go więcej i więcej, w tej chwili to już nie jest bańka spekulacyjna, a jej połączenie z obawami ludzi, takie działanie niestety zamiast stabilizować sytuacje jeszcze podnieca płomień,
  • prawa do emisji CO2 - nowe firmy powstające na rynku chcą dostać swoją działkę, więc będzie przegląd stawek jakie dostaną firmy, szkoda tylko, że w związku z tym za ekologiczne uznawane są tylko te które ostatnio inwestowały w modernizacje, a te które zrobiły nawet większe inwestycje nieco wcześniej już nie, jak zwykle u nas lepiej jakoś niż dobrze, z takim podejściem firmy będą ignorować zalecenia, skoro mogą na tym za rok lub dwa zyskać, a tu nie o to przecież powinno chodzić.
  • dzień bez futra - nie wiem jak wy, ja jestem mięsożercą, buty zimowe mam ze skóry, ale mam też świadomość, że jestem człowiekiem, i to co jem nie było zabijane jedynie dla skóry, a po prostu na moje potrzeby, i praktycznie całe zostało wykorzystane. Jednak jak czytam o hodowli na futra to mi się niedobrze robi, nie wiem, może to dlatego, że mam w domu 3 szynszylice które dostałem, w ogóle zawsze miałem jakieś zwierzęta, w każdym razie dla mnie jest to bezsensowne,
  • państwo oszustów - Włosi wzięli się za siebie, jeśli ktoś myślał, że my Polacy lubimy oszukiwać na podatkach, powinien wiedzieć jak to wygląda we Włoszech. Wręcz tradycją u nich jest unikanie płacenia podatków, wszyscy tam się tym zajmują, najprostszy przykład, prawie nikt nie wydaje paragonów! Do tego klienci są wręcz zmuszani do płacenia gotówką, aby nie było śladów transakcji. Postanowiono z tym walczyć, dzieci dostają komiksy z bohaterem który ściga nieuczciwych sprzedawców, i bogaczy w rajach podatkowych, cóż u nas jak ostatnio zrobili broszurkę, to MSZ musiał się tłumaczyć...
  • azjatycka mafia - i nikt nie ma tu na myśli ludzi w tatuażach, a panów z walizkami pełnymi pieniędzy, my podatnicy tracimy z tego powodu więcej niż da zmiana w podatku Belki, i to wiele razy więcej, proceder polega na zaniżaniu wartości wwożonych towarów, płaceniu mniejszego cła, i najlepiej wyprowadzeniu pieniędzy bez nadzoru, Alior miał pecha i jedna z jego placówek posłużyła do tego celu,
  • ptasia grypa - to nie żart! Znów atakuje, zginęła już jedna osoba, pewnie znów będzie trzeba kupić szczepionek za grube miliony, podczas gdy codziennie umiera więcej osób na zwykła grypę...

Dodam jeszcze tylko to zdjęcie, które mnie rozwaliło, pochodzi ono z empatia.pl

sobota, 26 listopada 2011

Śmieci i prąd to też pieniądze



Na czym jeszcze można łatwo i szybko oszczędzić.

Kosz na śmieci

Śmieci, czyli wszystko co wyrzucamy tylko dlatego, że jest to wygodne. Pewnie większość z was zauważyła regularne wzrosty cen wywozu śmieci. Jest tak już od kilku lat i będzie przez wiele następnych. Śmieci są u nas głównie składowane na wysypiskach, a tych nikt u siebie nie chce. Jeszcze na dodatek te się przepełniają, trzeba je zamykać, a otwierać nowych nie ma gdzie. Województwa handlują nimi między sobą, ale przewóz i miejsce kosztują. Dlatego wzrost cen o 20% rocznie to nic specjalnie dziwnego.

Jednak nie jesteśmy skazani na płacenie za wszystko. Po to są produkty nadające się do przetworzenia by je segregować i móc oddać, lub wręcz sprzedać. Może ciężko sobie to wyobrazić, ale do tych kolorowych koszy na śmieci możemy wrzucić do 70% naszego kosza na śmieci! Co za tym idzie rachunki za wywóz śmieci mogą być o 70% mniejsze. To jednak nie wszystko, spora część z naszych śmieci nadaje się wręcz na zbieranie i sprzedaż. Skup papieru nie jest może jakoś specjalnie opłacalny, jednak już takie puszki aluminiowe, to zupełnie inna stawka.

Starsze pokolenie Polaków nie było do tego w żaden sposób przygotowywane, u nas nie ma póki co zwyczaju segregowania, co gorsza nie ma podstawowej na ten temat wiedzy. Większość z nas zupełnie bez zastanowienia wrzuca śmieci do kolorowych koszy, nie wiedząc w ogóle co tam powinno trafiać. To taki nasz sposób na bycie ekologicznym, przy okazji utrudniamy firmom życie, system jest przez to droższy i my płacimy więcej. Jest to kolejne błędne koło, w które uwielbiamy wpadać. Zachęcam do choć jednorazowego przeczytania informacji na ten temat choćby pod tym linkiem.

W Polsce na wysypiska trafia do 95% śmieci, w Danii jest to około 7%. Jak sądzicie kiedy my dojdziemy do takiego poziomu? A przecież te tony śmieci(około 300kg rocznie na obywatela), nie znika tylko leży w ziemi, przenika do wody, środowiska, więc i do nas. My jednak nadal wolimy wybrać rozwiązanie wygodne a nie odpowiednie. Niestety póki tak mało u nas będzie się w tej sprawie robiło, tak szybko będą rosły ceny za śmieci, a obecnie każdy ma obowiązek posiadać umowę na ich wywóz.

Żarówki energooszczędne

W Polsce 28% energii zużywamy na oświetlenie, w państwach które należą do unii dłużej jest to poniżej 12%, zaś dla nowo przyjętych poniżej 22%. Znów nie świecimy przykładem, do tego zgadnijcie kto za to płaci? Oczywiście my wraz z rachunkami, i to na wiele sposobów, za sam prąd, za emisję CO2 do atmosfery przez elektrownie, i tym podobne. Żarówki energooszczędne są na prawdę tańsze w użytkowaniu, nowoczesne modele mają przyjemne światło, święcą zdecydowanie dłużej od tradycyjnych, są droższe ale tylko przy zakupie, efektywnie wychodzą zdecydowanie taniej. Więc czemu ich tak nie lubimy?

Żarówki energooszczędne to tak na prawdę kompaktowe świetlówki, czyli mają wewnątrz elektronikę, która jest na tyle małą, że jej prawie nie widać. To jest pewien mankament, gdyż podnosi cenę, jest szkodliwe dla środowiska, dlatego kupując nową oddajmy starą. Można już kupić takie modele, które mają elektronikę osobno, pozwala to na dodatkową oszczędność, kupujemy samą spiralę a nie całość. Tak więc, żarówki te, są tańsze w użytkowaniu, ale jedynie pod tym względem są bardziej ekologiczne. Dodatkowo wprowadzają zmiany w sieci elektrycznej, które energetyka musi korygować, aby prąd nie szkodził innym urządzeniom w domu. Dobrym pomysłem wydawałoby się obecnie robienie osobnej instalacji dla oświetlenia, z czasem mogą wymagać od takich żarówek by to korygowały, co zwiększy koszta samych urządzeń.

Oświetlenie Ledowe to stosunkowa nowość na tynku, i raczej tak pozostanie, są do 100 razy droższe niż zwykłe żarówki. Nie są jednak jeszcze technologicznie tak zaawansowane jak jarzeniówki, przez co często ich światło bardziej razi niż oświetla.

Jedno jest pewne, nie ważne które żarówki są lepsze, jesteśmy skazani na energooszczędne. Tak więc trzeba się z tym pogodzić, i pamiętać by na nich nie oszczędzać. Porządna żarówka tego typu poświeci nam z 5 lat, koszt zakupu się zwróci o to nie ma obawy. Na wszelki wypadek trzymajmy paragon, dobre firmy dają więcej niż 2 lata gwarancji. Najważniejsze jest w tym jednak to by ich nie wyrzucać do kosza! Oddajmy je do sklepu, w jej cenie była wliczona opłata za utylizację, skorzystajmy z tego.

czwartek, 24 listopada 2011

Świadome zakupy - przykład

zestaw z przyprawą w młynku Kamis gratis

Dzień z chwilą na większe zakupy





Czym ciekawym próbowały mnie zwabić "gazetki"

Miałem akurat wolną chwilę, przejrzałem lodówkę i półki, wiedząc co jest potrzebne i co się może przydać, postanowiłem sprawdzić co mają do zaoferowania moje markety w pobliżu.


"Gratisowy" młynek ze zdjęcia powyżej

Muszę się przyznać mam słabość do gratisów i gadżetów dodawanych do różnych rzeczy. A tu za mniej więcej 6 zł dostaję 2 opakowania makaronu dobrej firmy i np sól z ręcznym młynkiem. Szybka kalkulacja, ten makaron bywa w cenie 2,5 zł, a sól około 3 zł. Wszystko niby super, tylko czemu na obrazku z gazetki przyprawa jest etykietką do mnie, a w sklepie wszystkie są bokiem? Odpowiedź jest dość oczywista, aby nie móc sprawdzić wagi, na oko solniczka jest co najmniej o połowę mniejsza od tej z półki, a może to jedynie jej trzecia część? Jeśli tak, to cena sumaryczna wychodzi taka sama. Do tego odradzam kupowanie solniczek tego typu, są z przeznaczenia jedno razowe, choć można je otworzyć to jednak nie są wieczne, a przecież to cała masa szkła i tworzyw sztucznych, do tego z zabójczą przebitką cenową. Czy nie lepiej poszukać dedykowanych młynków ręcznych?


O ile lepiej wyglądają produkty w telewizji, innym słowem szmelc!

Ale nie poddawałem się, Kamis ma jakieś problemy ze sprzedażą, a może chce się pokazać przed świętami? W każdym razie, za wydanie około 30 zł na przyprawy(w zależności od sklepu możę to być 29zł, lub 49zł, na te same przyprawy!) dostaniemy gwarantowaną nagrodę, ten oto organizer na przyprawy.organizer na przyprawy Kamis Prawda że wygląda solidnie i przyzwoicie? W internecie niestety nie znalazłem ani jednej opinii na ten temat, więc przed decyzją o wzięciu udziału, w Kolporterze obejrzałem sobie tu cudo(Kolporter jest w większości marketów, więc miałem po drodze). Pojemniki na zdjęciu wyglądają na masywne, metalowe, w rzeczywistości blaszka z której są zrobione chyba nie mogłaby być cieńsza. Warte tyle co nic, cóż czyżby to już koniec okazji na marnowanie moich pieniędzy?


Jednak czasem coś można znaleźć

W jednym ze sklepów znalazłem serki pleśniowe, które lubię choć cena raczej do nich nie zachęca, i tak stałem się posiadaczem 3 sztuk(jeść je mogę do końca roku wg daty, więc nie jest tak źle), a wraz z nimi dostałem nożyk do serków, nada się też do warzyw, w sumie zbyteczny, ale serki i tak bym kupił więc czemu nie.


Cena sugerowana przez producenta, to nie koniecznie ta najniższa

Prawdziwie udanym zakupem, choć oszczędność nie powala były twarożki o różnych smakach, cena sugerowana na opakowaniu przez producenta 2,39 zł, duże markety mają po 2,29 a ja znalazłem sklep gdzie są po 1,89, 20% taniej. Wszystko w porządku, data do końca roku, cena za 100g 1,26 i przede wszystkim je lubię, zdrowe, smaczne, 4 smaki, plus pomidor i mam dobre śniadanie.


Inne ciekawe produkty...

Jak widać, większość z tego typu promocji to ściema, są droższe, lub niepotrzebne, często niepotrzebnie szkodliwe dla środowiska. Ostatnio np widziałem płatki, 350g, w opakowaniu papierowym, a w środku folia, do tego kartonu zmieszczą się spokojnie 2-3 takie opakowania foliowe. Śmieszy to troszkę, bo to nikomu nie pomaga, no może poza producentem, w innych krajach państwo za takie coś nakłada kary - i słusznie. Nasze też może, ale tego nie robi, pewnie sami musimy im to zgłaszać, a zamiast karać takimi bzdurami, wolą nas obarczać podatkami. Przecież za to opakowanie o 100% większe my płacimy przy utylizacji, a miejsca w naszym kraju pod wysypiska ubywa.

Zachęcam do zastanowienia się przy zakupach, także nad ich ekologicznym aspektem. Póki co może mamy pod tym względem spokój, ale to tykająca bomba.

środa, 23 listopada 2011

Wiedza to potęgi klucz



Co my tak na prawdę wiemy?

Krzywica to choroba układu pokarmowego, która utrudnia wchłanianie wapnia z układu pokarmowego, co za tym kości stają się miękkie, odkształcają się, są kruche i podatne na złamania. Uważano, że znikła wraz z XX wiekiem, jednak. Powoduje ją brak witaminy D. Co jest tego przyczyną? Brak słońca, i to nie chodzi o mniejszą liczbę słonecznych dni z powodu zmian klimatycznych, tylko dzieci, bo one głównie na nią chorują, zbyt mało bawią się na słońcu, a jeśli już to wysmarowane filtrami do tego stopnia, że nic to nie daje. Często spowodowane zbyt gorliwą opieką nad dziećmi, ze strony rodziców. Przecież media, specjaliści każą sparować się kremami, dziura ozonowa jest zła powoduje raka, należy unikać słońca. W 2001 roku liczba zdiagnozowanych przypadków to 185, zaś w 2009 już 479.

Fluor jest zachwalany w reklamach jako niezbędny przy dbaniu o zęby. Jaka jest prawda raczej się nie dowiemy, w zależności od tego kto robi badania wyniki są na korzyść kogoś innego. Najprawdopodobniej dobrze jest stosować pewne ilości fluoru w dzieciństwie, unikać go w wieku dorosłym, chodzi szczególnie o pastę do zębów, bo tutaj mamy na to wpływ. Podczas gdy często w wodzie pitnej jest go już wystarczająca dla nas ilość, dostajemy go więcej niż potrzeba wraz z pastą i innymi preparatami do dbania o zęby. Czemu zatem nie ma rzetelnych badań? Bo fluor to trucizna silniejsza niż ołów, a do tego produkt uboczny produkcji aluminium, który zamiast utylizować lepiej dać ludziom do wypicia, zjedzenia, a później umycia nim zębów.

Jeśli myję się codziennie, do publicznej ubikacji wchodzę otwierając drzwi łokciem, lub naciskam na nie podeszwą buta. Korzystam z pisuaru, i wychodzę również nie myjąc dłoni, to na pewno usłyszę od dziewczyny, że mam brudne ręce pełne bakterii i mam je umyć. Ale jakich bakterii? Przecież moje krocze to ciało jak całe inne, myte kilka godzin temu, więc czemu mam dotykać klamki którą dotykały tysiące osób, część pewnie chora, tak samo z kranem, podajnikiem mydła, i wszystkim czego tam dotknę? To tak samo jak z butelką wody, czy za czasów waszego dzieciństwa, wy również pożyczając od kogoś oranżadę w butelce czyściliście szyjkę ręką? A przecież na ręce człowiek ma więcej bakterii niż na ustach(z powodu śliny).

No dobrze, ale po co ja o tym tutaj piszę? Głównie z dwóch powodów, czytając ostatnio wiele komentarzy zauważyłem, że wielu z nas nie liczy na dożycie do emerytury. Jednak skoro poziom wiedzy większości z nas opisują powyższe przypadki, lekarzy odwiedzamy nie po to by się przebadać kontrolnie, ale jak już nam coś dolega, to do kogo można mieć za to pretensje? Prawdę mówiąc, nie tylko do nas, ale także do społeczeństwa, nauczycieli i instytucji. Jak to możliwe, że w telewizji można reklamować, jako zdrowe, polepszające zdrowie rzeczy które potrafią mieć skutek odwrotny? Kary są faktycznie czasem przyznawane, za jakiś jogurt, ale pasty do zębów to już koniecznie z fluorem...

Drugi powód wygląda tak. A gdybym te przykłady opisał jako:

  • Młody inwestor często podejmuje decyzje na podstawie opinii osób trzecich piszących artykuły w internecie, czy też reportaży w telewizji, bez samodzielnego sprawdzenia podstaw za pomocą rzetelnych danych,
  • duże firmy, korporacje lubią oszukiwać, nie należy pokładać pełnego zaufania w prezentowane przez nich informacje, im łatwiej ukryć machlojki niż małym firmom,
  • zwykło się przyjmować za pewne, informacje wyniesione z dzieciństwa, wielokrotnie powtarzane przez innych, podczas gdy nie mamy wiedzy by je zweryfikować.

Wydźwięk tych przypadków społecznych można łatwo przełożyć na język inwestora. Zatem będąc bardziej świadomym otoczenia, może nam być łatwiej zrozumieć emocjonalną część inwestycji. Pamiętajmy, za papierami, nazwami stoją ludzie, więc czemu zakładamy ich uczciwość? Kto z nas nie oszukuje w jakiś sposób, zatem skoro my to trzeba założyć że robią to wszyscy. I odwrotnie, osoba która by zrozumiała giełdę, powinna rozumieć wszystko w naszym otoczeniu.

Morał

Pogłębiajmy swoją wiedzę, z każdego aspektu życia, a łatwiej będzie o sukces, oraz możliwość cieszenia się nim. Inwestujmy w siebie, szczególnie w wiedzę o nas samych, i w zdrowie, można mając fortunę życie stracić z powodu odwołanej wizyty u lekarza gdyż akurat na giełdzie coś się działo. Bo czy lepiej być zdrowym biednym emerytem, czy też schorowanym bogaczem? Pewnie odpowiedzi są różne, ale warto o tym pomyśleć póki jest jeszcze czas.

Inwestuj w swoje Hobby

Inwestycje bardzo długo terminowe

Powiedzmy, że w 1939 roku mieliśmy okazję w wieku 10 lat kupić 1 numer komiksu o przygodach batmana, jego ówczesna cena to całe 10 centów(powiedzmy 10 zł dziś), a w 2010 sprzedać go za blisko 1,1 mln dolarów. Nieprawdopodobne? Jednak jest to prawda, no może nie sprzedała go ta sama osoba, jednak jest to do wyobrażenia. To dziecko miałoby dziś 71 lat i byłoby bardzo niezależnym finansowo emerytem. Jeśli jednak ktoś nie miałby ochoty czekać tak długo, to już po w wieku 40 lat mógłby go sprzedać za 100 tyś zielonych. Kto teraz dziecku odmówi zakupu komiksu?

Inwestować można w różny sposób, praktycznie wszystko w naszym otoczeniu może okazać się dobrą inwestycją, a bogaty szaleniec może to od nas odkupić za niewyobrażalną cenę, tylko dlatego, że ma na to ochotę. Oczywiście, są pewne grupy elementów, które ludzie zbierają od lat, choćby monety czy znaczki, dzieła sztuki, karty z wizerunkami sportowców to domena Amerykanów. Na takich rzeczach można się wzbogacić, często nie gorzej niż na giełdzie.

W tym przypadku jednak lepiej posiadać jakąś wiedzę w danej dziedzinie, ponieważ specjaliści mogą nas wyssać z dochodu swoimi wymaganiami finansowymi. Nie jest jednak tak źle, pewne rzeczy można zbierać bez specjalistycznej wiedzy, i bez ogromnych nakładów, inna sprawa czy to się nam opłaci. Ciężko to powiedzieć, na pewno nie stracimy fortuny, abonament znaczków na poczcie to wydatek do 200zł rocznie, i raczej nie traci na wartości jeśli się o nie dba.

Monety

Swego czasu kupowałem monety emitowane przez NBP, tylko te można nazywać polskimi monetami, wszelkie Mennice Polskie produkuję w najlepszym wypadku coś co można nazwać medalikami ze srebra. Dla mnie dzielą się na 4 grupy:

  • 2 zł NG - bite często i w dużym nakładzie, ich zaleta to cena, mają wartość 2 zł i kosztują 2 zł. Są już jednak takie których wartość jest trzykrotnie większa. Zatem nie można na nich stracić, bo mają nominał 2 zł, a można zyskać(pomijam inflację). Najlepiej kupować tak zwane woreczki, czyli opakowanie zbiorcze liczące 50 monet, w oddziałach NBP w cenie 100zł,
  • okolicznościowe srebrne - różny nominał, najczęściej 10 lub 20 zł, tutaj cena może być od 5 do 10 razy większa od nominału, zatem łatwo stracić,
  • okolicznościowe złote, małe - rozmiaru 1-2 groszówki, czyste złoto, nominał od 25 zł do 50, cena od 250 wzwyż,
  • okolicznościowe złote, duże - to już miły w dotyku kawałek złota, nominał 100-200zł, cena ponad 10 razy większa.

Wspólne dla monet jest to, że większą szansę na zysk mają monety o popularnych tematach, oraz jak najmniejszym nakładzie. Ceny można śledzić w internecie, forów dyskusyjnych nie brakuje, na allegro można kupić praktycznie wszystkie, tak samo sprzedać. Jednak przestrzegałbym przed tego typu inwestowaniem swojego kapitału, w chwili obecnej raczej nie ma jakichś specjalnych szans na zysk, jednak jako inwestycja na lata to już inna sprawa. Do tego cieszą oko, i mają wartość kruszcu z którego są wykonane. W ciągu roku pojawia się około 15 monet srebrnych, to koszt około 1,5 tyś złotych, nie jest to zatem mało - dla mnie, ale tak jak pisałem, nie trzeba kupować wszystkich i lepiej tego nie robić. Jeśli już kupujemy to najlepiej w NBP, obecnie poprzez ich sklep.

Moje doświadczenia są mieszane, zaczynałem zbyt szybko jako laik i sporo straciłem, jednak były i perełki, gdy kupiona moneta za 470 zł, tego samego dnia na allegro schodziła za ponad 1 tyś zł. W tej chwili sądzę, że jestem jakieś 5% do tyłu, jednak za możliwość ich oglądania jestem w stanie to zapłacić. Jeśli już kupować, to najlepiej jak pisałem w NBP, przepłacimy nieco ale nie ma ryzyka oszusta, wciskania czegoś uszkodzonego co ciężko zauważyć nowicjuszowi. Monet nigdy nie otwieramy z oryginalnych kapsli, i najlepiej przechowywać je na paletach, koszt to raptem 10 zł za 20-30 miejsc. Wygląda to ładnie i daje zawsze dodatkowe zabezpieczenie i dywersyfikacje portfela.

Znaczki

Tutaj sprawa wydaje się prostsza, najlepiej zamówić abonament na poczcie, znaczków niestemplowanych, kupić klaser i 4 razy do roku poświęcić na to 2h. Systematyczne zbieranie nie musi wiązać się ze specjalną wiedzą. Jeśli nas to wciągnie, a często się tak dzieje ewentualne koszta na zmianę tematyki nie będą duże. Dobry pomysł aby wykorzystać do tego dzieci. Przyjemne z pożytecznym. Szanse zysku nie są jakieś specjalne, ale znaczki sprzed denominacji nie straciły tyle co banknoty w jej trakcie, należy o tym pamiętać. Są też inne rzeczy które można zbierać, na przykład okazjonalne pieczątki na specjalnych kopertach, ale to już wymaga czasu, za to szansa wzrostu wartości w czasie się sporo zwiększa.

Jednak nie zbierajmy tego co wszyscy

Moją najciekawsza kolekcję stanowią metalowe ludziki z kinder niespodzianek. Pewnie większość ludzi obecnie w wieku 25-30 lat, pamięta tą nowość na rynku, a w środku głupie puzzle do składania, czasem jakiś samolot, ciekawsze były figurki, dla mnie najciekawsze te metalowe. Kilka lat temu sobie o nich przypomniałem, i nie wiem czemu się zdziwiłem, widząc że cena pojedynczej figurki potrafi osiągać wartości większe niż kilka całych jaj. Są też takie których wartość idzie w setki złotych. Na naszym rynku nie wszystkie były dostępne więc sprowadzałem je z Anglii czy Włoch. Można na tym nawet zarobić, kupując masowo za granicą na naszym allegro można dostać 10-20% więcej. Trzeba jednak chwilę posiedzieć w temacie, by wiedzieć co warto a czego nie kupować.

Ile można zarobić

Pierwszy przykład pokazuje, że praktycznie dowolnie dużo. Jednak im ciekawsze i bardziej niszowe tym szanse są większe. To jest inwestycja nie tyle w rynek, co w wiedzę. Nie wystarczy wiedzieć, że na monetach można zarobić, trzeba wiedzieć na których. Zarobić można, 2 zł z 2003 roku na przykład wielka orkiestra, dziś pójdzie za 4 zł, wzrost większy niż inflacja, a nie jest to jakiś skrajny przypadek, skrajnie to mogą pójść i za 100zł.

Hobby

Tak więc jeśli boisz się obecnie grać na giełdzie - nie ma się temu co dziwić, to może pora sobie przypomnieć jakieś swoje hobby i do niego wrócić? Warto odwiedzić forum www.collections.pl gdzie ludzie wymieniają się różnymi rzeczami które zbierają, od naklejek z bananów, po autografy. Bo tak na prawdę, to ludzie zbierają chyba wszystko, więc po co coś wyrzucać, skoro można to wymienić, sprzedać, sprawić komuś prezent?

wtorek, 22 listopada 2011

Sekrety Inwestowania - Film



Sekrety Inwestowania - Analiza techniczna dla inwestorów krótkoterminowych

Nad częścią czytelników blogów o inwestowaniu, szczególnie na giełdzie mam tą przewagę, że na studiach miałem kilka przedmiotów na których dokonywałem analiz. Jednak wiele mi brakuje od strony praktycznej i teoretycznej, pewnie nie jestem pod tym względem odosobniony. Trzeba więc także pogłębiać naszą wiedzę, i od czegoś trzeba zacząć. Wszyscy przecież twierdzą, że najlepiej inwestować w siebie, a ja się z tym zgadzam.

Jakiś czas temu trafiłem na pewny program, jego zaletą jest darmowy dostęp, do tego język polski i jak dla mnie przystępny sposób przekazu. Pewnie większość z osób grających na giełdzie miała okazję zapoznać się z tymi zagadnieniami, nie koniecznie z tego źródła, innym jednak może się to przydać, stąd ten wpis. Dzięki temu mniej zaznajomieni, tak jak ja mają szansę nabrać nieco wiedzy.

Zapraszam

Jedynym mankamentem mogą być reklamy, ale zawsze można je wyciszyć. Sekrety Inwestowania, zachęcam do podawania w komentarzach ciekawych linków z informacjami dla początkujących.

Oszczędzanie w kuchni

W kuchni oszczędzisz czas i pieniądze.





Kuchenka

Głównie gazowa lub elektryczna, spora liczba rodzajów a także różne koszty użytkowania. Na chwilę obecną najtańsza w użytkowaniu jest kuchenka gazowa, ma jednak swoje wady, od osadu poprzez ryzyko wybuchu/zatrucia gazem. Jednak istnieją też zalety, prócz ceny można do nich zaliczyć choćby dużą moc palników. Jeśli chodzi o elektryczne to w tej chwili bardzo potaniały kuchenki indukcyjne, które mogą być niewiele droższe od gazowych, wiele zależy od kosztu energii. Do wad na pewno należy zaliczyć wymóg specjalnych naczyń, czy ryzyko oddziaływania choćby na rozruszniki serca, ponoć jej pole magnetyczne może ogólnie wpływać na ludzi. Do tego bez płomienia pewne potrawy będzie ciężko zrobić. Jednak za to nie ma w tym przypadku spalania, nie ma więc osadów. Wybór zatem jest dość ciężki, i trzeba samemu poświęcić sporo czasu na wybranie najlepszej możliwości, szczególnie, że ciągle następują zmiany. Jednak nie miałem zamiaru proponować wymiany kuchenki, to tylko w ramach informacji.

Gotując na kuchence, niezależnie od jej rodzaju ważne aby naczynie było nieco większe niż palnik, oraz by miało przykrywkę. Osobiście polecam szklane z odpowietrznikiem. Jaka jest różnica między gotowaniem bez i z pokrywką? Wartości do których można dotrzeć są różne, wahają się między 15 a 30%, z mojego doświadczenia wynika, że jest to raczej wartość 30%. Do tego ważne jest dbanie o palniki, zabrudzone zużywają więcej gazu, tak samo ma na to wpływ ich rodzaj. Technologia zmienia się nawet tutaj. Co jeszcze można zrobić aby zaoszczędzić na gazie? Należy nie oszczędzać na naczyniach, te kiepskiej jakości, gorzej przewodzące ciepło będą droższe w użytkowaniu. Nie mówiąc już o kosztach ich wymiany.

Zlewozmywak a zmywarka

Co do zlewozmywaka, ja na przykład mam jeden piecyk podgrzewający wodę w łazience, nim woda dopłynie do kuchni zazwyczaj zdążę umyć szklankę, czy macie tak samo? A przecież wówczas piecyk się uruchomi, woda się nagrzeje i ochłodzi, a my za to płacimy. Jeśli zatem już tak myć, to lepiej jednorazowo większą ilość naczyń. Oczywiście oszczędniej jest napuścić ciepłej wody do zlewozmywaka, umyć i spłukać niż myć pod bieżącą wodą. Duży wpływ ma też zastosowanie pieniacza(aeratory), myje się z ich pomocą wygodniej do tego taniej, potrafią one zaoszczędzić od 15 do 60% wody!. O cieknących kranach chyba już nikomu nie trzeba przypominać?

Jednak zdecydowanie taniej powinno wyjść użycie zmywarki. W Polsce nie są one zbyt popularne, a to błąd, raptem 5% gospodarstw domowych posiada to urządzenie. Kto z nas jest w stanie umyć w 20l wody pełną zawartość zmywarki? To tyle naczyń co zużywa 6 osobowa rodzina w ciągu całego dnia, gdy wszyscy jedzą w domu. Rocznie można zaoszczędzić z jej pomocą do 150złna wodzie, i 160 na energii, do tego np w Krakowie mamy niższe stawki nocą, więc oszczędność może być jeszcze większa. Jeśli nie masz zmywarki, powinieneś się zainteresować zainwestowaniem w nią, szybko powinna się zwrócić. Trzeba brać też pod uwagę, ceny detergentów, i jakość samego mycia, kto z nas myje w temperaturze 55 stopni?

Lodówka, zamrażarka

Kolejny sposób na oszczędność, czy i wy macie starą lodówkę, liczącą co najmniej 20 lat? Oszczędność na lodówce bardzo łatwo sobie wyliczyć, wystarczy odczytać wartość zużycia energii z tabliczki na jej tyle i porównać przy okazji w sklepie z jej nowoczesnym odpowiednikiem. Ta wartość spokojnie muzę wynieść 100zł rocznie. Oczywiście o ile nasze stara lodówka pobiera tyle ile pobierała 20 lat temu, a przecież to niemożliwe, choćby zużycie uszczelek potrafi zwiększyć ten koszt w znaczny sposób. Do tego nowoczesne lodówki mają cała masę udogodnień, różna temperatura na półkach to dodatkowa oszczędność, lodówki których nie potrzeba rozmrażać. To wszystko sprawia, że taka inwestycja nie tylko się zwraca, ale także oszczędza nam czas. Dobierając lodówkę należy przede wszystkim wybrać jak najmniejszą, po co płacić za chłodzenie powietrza którego nie potrzebujemy? Rozmiar lodówki ma większy wpływ na koszt niż klasa energetyczna.

Inne sprzęty

Oczywiście w kuchni mamy całą masę innych sprzętów, taki czajnik elektryczny potrafi pobierać 10% więcej prądu tylko z powodu pokrycia grzałki kamieniem, mikrofalówka choć się przydaje to nie dość, że pobiera sporo prądu to jak dla mnie psuje smak potraw. Wiele można by opisywać, jednak nie chcę wskazywać wszystkiego uważam, że jak już się zaczniemy nad tym zastanawiać, to sami lepiej będziemy potrafić kontynuować ten proces. Nie bez znaczenia jest także aspekt ekologiczny. Każdy zaoszczędzony litr i odrobina energii pomaga środowisku, dlatego też nie wyrzucajmy starych sprzętów na śmieci, tylko oddawajmy je do utylizacji, zresztą taki jest nas obowiązek. Przy okazji przypomnę, że stary sprzęt możemy oddać w sklepie gdzie kupujemy nowy, za darmo a sklep ma obowiązek go przyjąć, czasem dodatkowo można dostać z tego tytułu rabat przy okazji akcji promocyjnych.

Ciekawostka, czajnik elektryczny

Trafiłem na to zupełnie przypadkiem, wczoraj wieczorem. Na rynku są dostępne czajniki elektryczne które mogą gotować wodę do konkretnej temperatury, powiedzmy 60, 75, 80, 90 i 100 stopni. Zapewne spora część z was wie, że inną temperaturą wody powinno się zaparzać kawę rozpuszczalną a inną mieloną. Można tą temperaturę uzyskać poprzez odczekiwanie, i tak na przykład zagotowanie wody 3 minuty, odczekanie aż jej temperatura spadnie do 80 stopni 10 minut, z takim czajnikiem mamy wodę już po 2 minutach. Czyż to nie jest piękne? Oczywiście niesie też za sobą korzyść materialną, ilość energii potrzebnej do ogrzania zależy wprost od różnicy temperatur, docelowej od wyjściowej. Woda z krany ma około 20 stopni, zagotowanie zatem to wzrost temperatury o 80 stopni, podczas gdy dla zielonej herbaty wystarczy wzrost o 60 stopni. Różnica w temperaturach jest zatem w zależności które liczby ze sobą porównywać, 33 lub 25%. Przekłada się to wprost na ilość zużywanego prądu jak i smak napojów, a sam jestem smakoszem różnych. Wszystko pięknie, ale jednak gdy ktoś ma wodę w kranie którą trzeba przegotować, taniej wyjdzie mu gotowanie wody w konkretnej potrzebnej ilości, i czajnik którego minimum wody to 1 szklanka. Są wśród nas jednak osoby które mają tak dobrą wodę, że nie muszą jej zaparzać przed piciem, oraz takie które mają tak kiepską, że używają butelkowanej. Zawsze lepiej wiedzieć, niż nie.

Klasy energetyczne

Artykuł o takiej tematyce niebyły pełen bez wspomnienia o klasach energetycznych urządzeń. Informacje na jej temat umieszczone są na etykiecie energetycznej, która prócz klasy zawiera też zestaw pewnych cech wspólnych dla danego typu urządzeń. Tutaj jednak przestrzegam przed szałem poszukiwania urządzeń z etykietą A+, i większą liczbą plusów. Prawdą jest, że są bardziej oszczędne, jednak zazwyczaj prosty rachunek pozwala stwierdzić, że ta oszczędność się nie zwróci. Po prostu te produkty są zbyt drogie jak na oszczędność jaką ze sobą niosą. Ekologicznie będzie wymienić lodówkę i zmywarkę do klasy A, niż tylko jedno z nich do A++.

Pamiętajmy także o innych cechach kupowanych produktów, jak choćby okres gwarancji, moja lodówka ma 20+ lat i nadal działa, zapewne też będzie jeszcze długo działać, jednak nowe urządzenia często lubią się psuć a ich naprawa często się nie opłaca. Warto rozważyć dopłacenie paru złotych by uzyskać wydłużenie okresu gwarancyjnego.

Inwestycja w oszczędzanie

Dokonując takich inwestycji, roczna oszczędność z tego tytuły wyniesie więcej niż odsetki od 10 tyś zł na 6%, może więc warto część swoich oszczędności przeznaczyć na ten cel? Na różnych blogach pojawiają się opinie o możliwej hiperinflacji, wówczas nasze oszczędności na koncie mogą "wyparować", a sprzęt z kuchni nie. Oczywiście ja w taki obrót spraw nie wierze, i mam nadzieję że słusznie. Jednak oszczędności z tytułu modernizacji sprzętów kuchennych mogą być spore, zachęcam do sprawdzenia u siebie.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Wiem co jem - płacę mniej


Aby nie przepłacać za dobre produkty spożywcze, trzeba wiedzieć co się je.

Niestety tak to już jest, nie ma nic za darmo, a reklam w TV nie można traktować jak informatora po produktach spożywczych wyświetlanego w przerwach podczas filmu. Jestem pewien, że dla większości osób jest jednak inaczej, reklama ma to do siebie, że na nas działa i trzeba być tego świadomym. Wiele osób sądzi, że znana marka jest synonimem jakości, smaku, zdrowia, choć kosztem ceny. Nie jest to jednak prawdą, przynajmniej nie zawsze. Często lepszy smak jest rezultatem stosowanej chemii poprawiającej intensywność smaku, ta chemia idzie w sprzeczności ze zdrowiem, a cena jest wynikiem reklamy w TV. Można, a nawet trzeba wybierać produkty jak najlepsze, nie koniecznie najtańsze, czy najdroższe, bowiem cena nie jest wyznacznikiem jakości, zazwyczaj jedynie ładnego opakowania.

Dobrze, co z tego wszystkiego wynika? Okazuje się mianowicie, że robiąc zakupy można nie tylko kupić coś zdrowszego niż reklamowane produkty, ale także taniej. Trzeba jednak wiedzieć, co dany produkt powinien zawierać, umieć porównań dwa produkty, i wybrać lepszy. Sam długi czas wybierałem je mylnie, uważałem na przykład, że nie ma lepszego ketchupu niż ten z telewizji, może i drogi ale smaczny i dobry. Okazało się jednak być zupełnie inaczej, od pewnego czasu kupuję taniej i zdrowiej, smak jak dla mnie bez zmian. Jednak tego produktu nie znalazłem ani w TV, ani w gazecie, tylko na półce pośród innych. Jednorazowo poświęcony czas skutkuje teraz regularną oszczędnością rzędu 20% względem dotychczasowego produktu i lepszą jakością.

Jak zatem dotrzeć do takich informacji? Można wybrać produkt który nas interesuje i przeszukać internet. Ja jednak rozpocząłem swoje dokształcanie się w tym aspekcie od programu "Wiem co jem", którego odcinki są do obejrzenia w internecie, zupełnie za darmo(reklamy przed odcinkiem). Zaczęło się od nudnego poranku i przeglądania oferty filmów dokumentalnych na jednym ze znanych portali, tak trafiłem na odcinek "Makaron", obejrzałem i okazało się, że mój poziom wiedzy o tak prostym produkcie spożywczym był żenująco niski. Osobiście polecam zacząć od:

  • parówki - niby każdy wie, że do ich produkcji trafia to, z czego nie da się zrobić już niczego innego, jednak to i tak poraża,
  • czekolada - 100 gramów cukru kosztuje 30 groszy, to czemu płacimy 2 zł?
  • chleb - sam kupowałem zwykły, biały ale przy 2 osobach często część lądowała w koszu, zielona po 3 dniach, a skoro nie drożej mogę mieć lepszy i trwalszy chleb to czemu nie?
  • płatki śniadaniowe - czemu wybieramy te kolorowe puste w środku, podczas gdy dzięki innym żyje się lepiej?
  • kapusta - niby nic specjalnego, a może zastąpić wszystkie specyfiki na nadwagę,

Odcinków jest więcej, produkcja polska, akcja rozgrywa się w sklepach na terenie Krakowa które sam rozpoznaję. Troszkę odstrasza sposób prezentacji materiałów ale jednak uważam, że warto się przemęczyć z "doktor zdrówko". Oczywiście nie jest tak, że wszystko można zastąpić zdrowszym produktem, do tego tańszym, jednak świadomość decyzji jakie podejmujemy to już dużo. Osobiście nie wyobrażam sobie, aby tego typu produkcja trafiła do ogólnodostępnej telewizji, gdzie prawie każdy reklamowany w niej produkt jest w tym programie uznawany za "śmieciowym", a szkoda bo dzieci powinny się takich rzeczy uczyć już w szkole!

Osobiście po obejrzeniu tego programu zmieniłem co nieco moje zwykle kupowane produkty na inne, koszt na pewno nie wzrósł liczę też, że ich jakość się poprawiła. Nie można być tego pewnym, niestety producenci nadal potrafią oszukiwać przy podawaniu składu. Zakupy trwają czasem chwilę dłużej, czasem wracam bez jakiegoś produktu bo nie było niczego sensownego do kupienia, jednak sam fakt zdobytej wiedzy mnie cieszy.

Gasland - Kraj gazem płynący

Amerykańskie doświadczenia w wydobyciu gazu łupkowego

Kilka lat temu Polacy dowiedzieli się, że będą eksporterem gazu łupkowego, którego starczy dla nas i Europy. Ostatnimi czasy wszystkie odwierty potwierdzają to przekonanie. Póki co jest to dość świeża technologia, którą stosują głównie Stany Zjednoczone, i oni jaki jedyni mają technologię jego pozyskiwania. No cóż, może i będą go wydobywać oni, jednak to nasz gaz i my będziemy także czerpać zyski, pewnie nawet większość. Kto już otwiera szampana? Pewnie każdy by chciał uwolnić się od Gazpromu, monopolu Rosji, a przy okazji płacić mniej. Jednak jakie są tego koszty?

W internecie można obejrzeć, film na temat gazu łupkowego w Stanach, film ma tytuł "Gaslnad", w polskiej wersji "Kraj gazem płynący". Jest to co prawda studium od strony obywatela a nie przemysłu, rządu, itp. Jednak co ciekawego można się tam dowiedzieć?

Jak przebiega wydobycie, metodą Szczelinowania Hydraulicznego.

  • najpierw dokonuje się odwiertu do łupków, na głębokość 2500-3500m, trwa to 3-4 tygodnie,
  • do uruchomienia potrzeba 1150 kursów ciężarówek, cystern, ze sprzętem i materiałami eksploatacyjnymi, no tak ale oni mają autostrady a co na to nasze drogi?
  • 400-600 cystern to "woda do szczelinowania",
  • 200-300 cystern wody, tzn. "wyprodukowanej" wraca na powierzchnię,
  • wydobywany gaz nie jest czysty, zawiera BTEX(lotne związki organiczne), uciekają one z odwiertów w powietrze, często tuż za płotem, oczywiście wywołują wszelkie możliwe choroby, z rakiem na czele,

Woda do szczelinowania to w ogóle mega przekręt, zawiera co najmniej 595 różnych substancji chemicznych, od niegroźnych po śmiercionośne. Ważne jest, że jej skład stanowi tajemnicę przemysłową, więc nikt go nie może sprawdzać, nadzorować, itp. Połowa tej "wody" wraca, i w otwartych basenach czeka na odparowanie... Tak, tak po prostu sobie paruje w powietrze, no chyba że przyjdzie powódź, to spłynie do morza... Idealny sposób do utylizacji odpadów, w końcu co za różnica czy będzie tego 595, czy 596? Koszta na pewno mniejsze.

No dobrze, ale jak do tego można było dopuścić? Co na to organizacje dbające o zdrowie obywateli USA? Pomimo tego, że internauci twierdzą, że jedynie w 6 stanach doszło do ponad 1 tyś przypadków skażenia wód gruntowych. EPA(odpowiednik naszej agencji ochrony środowiska) badała skażenia wody w Alabamie, w 2004 roku, stwierdzono, że skoro coś wpompowano pod ziemię, to nie ma czego badać, cóż 5 z 7 ekspertów dostaje pieniądze od przemysłu wydobywczego, ciekawe czy to miało wpływ na ich decyzję. Jeszcze lepsza jest IOGCC, Ci państwo twierdzą, że szczelinowanie hydrauliczne jest w pełni kontrolowane, choć nie mają informacji o żadnym z tych 595 związków, bo im nie jest to potrzebne...

Może ma to coś wspólnego z tym, że Ameryka ma coś jakby "Ocean Gazu Łupkowego"? GWPL, EPA, IOGCC prowadząc badania przez 11 lat nie stwierdziła żadnego ryzyka dla wody pitnej. Choć np. o gazie ulatniającym się z potoku Divide Creek było głośno w 2008 roku, do dziś strumień przypomina butelkę wody gazowanej, z łatwopalnym gazem rzecz jasna. Oczywiście nie ma mowy o piciu wody, czy jakimś życiu w nim. Jednak to nic ważnego, ten Ocean trzeba wydobyć, dlatego też w 2005 Bush zmienił ustawę o ochronie wód gruntowych. Od tego czasu firmy wydobywające gaz i ropę, mogą legalnie wprowadzać do gruntu niezatwierdzone substancje. To jednak nie koniec, dla zwiększenia wydobycia oddano tereny BLM(tereny należące do każdego obywatela, np dla celów rekreacyjnych, jedziesz rozbijasz namiot i masz do tego prawo jak obywatel) pod odwiert dla firm wydobywczych, oczywiście można tam wypoczywać, o ile macie maskę gazową. Ponoć była to największa operacja przekształcenia terenów publicznych.

A co z tym gazem który się później wydobywa podczas produkcji gazu? zwiększa warstwę ozonu! Niestety nie tego w górze - dobrego, a tego nisko robiącego dziury w płucach - już nie trzeba palić... Tereny przylegające do takich rafinerii mają powietrze gorsze niż Los Angeles, normy np siarczanów(kwaśne, żrące deszcze) przekroczone po 100 razy, inne wcale nie lepiej...

No dobrze, w takim razie może ich zaskarżyć, problem jest tylko taki, że to obywatel musi udowodnić, że oni są przyczyną, później wygrać sprawę w sądzie, i podpisać ugodę z klauzulą o milczeniu. Ich stać by całą społeczność lokalną kupić, i jechać dalej - stąd oficjalne statystyki mówią o braku problemu, jaki problem skoro nikt nie może mówić. No dobrze ale o co się spierać, kilka odwiertów... Oj nie, nie, to tylko na razie tak wygląda, robią kilka odwiertów na próbę, później powstają plantacje, po 10 tyś odwiertów, 10 tys odwiertów, po 600 cystern "wody".

No dobrze, to w Stanach, ale u nas będzie inaczej...

Niezły żart prawda? Przecież u nas nie ma przekupnych polityków, którzy wolą podnieść swoje poparcie kosztem kilku mieszkańców Mazur? U nas nie ma przekupstwa, lobbystów przemysłowych, u nas nie ma niczego prócz gazu łupkowego dla takich firm!

Polska niby posiada duże zasoby wody pitnej, ale to tylko złudzenie, jedynie 1% naszej wody jest klasy pierwszej, 6% klasy drugiej nadaje się już tylko do hodowli i celów rekreacyjnych. Natomiast nasze piękne jeziora, pomorze to teren gdzie będzie wydobywany gaz, oj czyściej będzie teraz już na południu kraju.

A jak na to patrzeć od strony inwestycji? Póki co u nas trwają jedynie odwierty mające potwierdzić przypuszczenia odnośnie ilości gazu i szans na zyskowne wydobycie. Później jeśli będzie taka możliwość włączą się w to nasze organizacje dbające o środowisko naturalne, ochronę gatunków zagrożonych itp. Polska jest mniejszym krajem niż Stany, tutaj nie ma takich bezludnych obszarów jak tam, ciężej będzie wcisnąć takie fabryki środków trujących. Jeśli nie powstanie technologia wydobycia zupełnie bezpieczna raczej nie ma co liczyć na tego typu inwestycję, i chyba dobrze? Ja wolę płacić więcej za gaz z Rosji, niż uciekać z zatrutego kraju. Ja na pewno jeśli oni będą chcieli to robić w ten sposób stanowczo powiem NIE.

niedziela, 20 listopada 2011

Emerytura z IKE



Jeśli już oszczędzać z IKE to jak?




Wprowadzenie - co jeśli odkładanie 10% na lokatę to za mało?

Aby nieco ułatwić nawigację proponuję skorzystać z etykiet:

  • Wprowadzenie - co zrobić jeśli spodziewamy się głodowej emerytury.
  • IKE - która opcja oszczędzania w III filarze jest najlepsza?
  • Zestawienie - ile kosztuje prowadzenie IKE w różnych bankach.
  • IKE - ograniczenia - wady i zalety IKE
  • Dywidenda - coś dla początkujących inwestorów.
  • Przykład - jaką przewagę ma IKE nad zwykłym kontem maklerskim.
  • Kilka uwag - coś o czym warto wiedzieć gdy się zaczyna.
  • Emerytura - czy my jej w ogóle dożyjemy?
  • Alternatywy - jak jeszcze można wykorzystać IKE

Dobrze, wiemy już jakiego rzędu oszczędności możemy się spodziewać na emeryturze odkładając regularnie 10% dochodu na dobrą lokatę(wpis na ten temat). Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nie są to kokosy, czy zatem można w jakiś sposób zwiększyć tą kwotę? Oczywiście można odkładać więcej, ale tak na prawdę, zakładałem tam regularne wpłaty przez bardzo długi okres, można więc założyć, że aby otrzymać tamte wyniki i tak będą potrzebne wyższe wpłaty. Jakie więc mamy inne możliwości? Można: Trzeba albo przeznaczać więcej niż 10%, albo znaleźć dodatkowe źródło dochodu, l

  • przeznaczać więcej niż 10% dochodu,
  • znaleźć dodatkowe źródło dochodu,
  • lepiej pomnażać nasze oszczędności.
Pierwszy punkt nie jest trudny, jednak wymaga on większych wyrzeczeń, a często nawet te 10% to za dużo. Drugi punkt może być męczący, druga praca, prace dorywcze, pochłaniają czas i zdrowie, o pasywnych dochodach większość z nas może tylko pomarzyć, ale jest to jakieś wyjście, warto o tym pomyśleć szczególnie na początku naszej drogi oszczędzania. Dziś chciałbym zaproponować mój pomysł na ostatni punkt.


IKE - jakie mamy możliwości?

We wpisie o emeryturze wspomniałem też, że istnieje coś takiego jak IKE, często mówi się o nich jako niewypale, ponieważ mało kto się nimi interesuje. W gruncie rzeczy mamy rację, 2 z 4 opcji IKE to według mnie totalna porażka, z dwóch pozostałych najlepiej wybrać Konto Maklerskie. Wspominałem jednak, o tym że wypadałoby coś na ten temat wiedzieć, nie jest to tak do końca prawda, jak kupić i ewentualnie sprzedać akcje można się nauczyć raz dwa, zawsze można to też załatwić w banku z kimś kompetentnym czy też przez telefon.

Jednak w tym momencie sprawy się nieco komplikują, ten rodzaj konta maklerskiego maja w swojej ofercie jedynie nieliczne banki! Czemu? Przypuszczam, że może to mieć związek z ich zarobkiem, tutaj raczej nie gra się cały czas, tu inwestujemy długo terminowo, więc ilość transakcji jest mało, co za tym idzie liczba prowizji, a bank głównie na tym zarabia. Innymi słowy przypuszczam, że bankom się to nie opłaca, jednak w tym przypadku może to oznaczać korzyści dla nas.

Jak wybrać IKE konto maklerskie? Niestety raczej nie zgodnie z moimi poradami o kontach maklerskich. Wydaje się to dziwne jednak wystarczy się chwilę zastanowić, tam pisałem o tym, że wszelkie prowizje możemy sobie łatwo odliczyć od podatku który płacimy co roku, więc ważne my konto było wygodne, szybkie, ogólnie przystępne, nie koniecznie tanie. Tutaj sprawa wygląda inaczej, podatku nie odprowadzamy, lub odprowadzamy nie tak regularnie, co za tym idzie prowizje są pobierane z naszych pieniędzy a nie odliczane z podatku(do tego się sprowadza odliczenia kosztów prowadzenia konta od zysku). Tak więc tutaj może choć nie musi być ważne ile nas to będzie kosztować(kliknij w nazwę biura aby przejść na stronę z dokładną ofertą).


Zestawienie ofert IKE(w formie kont maklerskich)

Zestawienie ofert
Biuroopłata rocznamin prowizjaprow. ackjeprow. obligacjeprzeniesienie papierówzamknięcie przed upływem roku
PKO BP20 - 55zł*5 zł0,39%0,20%0,35 wartości, min 50 zł150zł
DnB Nord60/0 zł**min 2,5 zł + opłaty***max 0,38%****max 0,19%****0,1% min 50zł,0 zł
BZ WBK55 zł6zł0,39%0,25%opłata KDPW150zł
BRE0 zł3-6zł0,39%, min 6zł0,19%, min 3 zł0,5% min 50 zł0 zł
BDM SA49 zł5,950,390,191,49% wartości, nie mniej niż 99zł149 zł
BOŚ0 zł5 zł0,38%0,19opłata KDPW150 zł
* 0,25% aktywów, min 20, max 55,

** 5zł miesięcznie, lub za darmo jeśli płacimy za zwykłe konto maklerski w ich banku,

*** na opłatę składa się marża, plus koszta ponoszone na rzecz GPW i KDPW, marża zależna od wartości transakcji, wszystko w tabelach pod linkiem w nazwie banku,

**** bardzo zawiła sprawa, wszystko zależy od obrotów na koncie, chodzi o transakcje przez internet, jeśli mamy duże obrony będzie taniej.

Mogłoby się wydawać, że na podstawie tego zestawienia można łatwo wybrać najlepsze konto, nic bardziej mylnego! Mamy tutaj jedynie wybrane wartości, które często wybierałem spomiędzy kilku mogących mieć miejsce. Prawie każda komórka tej tabeli powinna mieć gwiazdkę, każdy bank gdzieś przemyca coś czego byśmy nie chcieli. Należy bardzo dokładnie przeczytać tabele prowizji, stąd pod nazwami są odpowiednie odsyłacze aby wam to ułatwić. Można zaryzykować stwierdzenie, że każdy bank będzie przeznaczony dla kogoś innego, jeden dla gracza niedzielnego, inny dla bogatego, dodatkowo podane wartości tyczą się transakcji zawieranych poprzez internet. Pewne elementy przemilczałem, jak choćby fakt, że często przelew portfela kosztuje 10zł w przypadku postępowania spadkowego, a chyba każdy wie co to oznacza, tego konta nie można posiadać wspólnie nawet z małżonkiem!


Wady i zalety IKE

Jeśli się zdecydowałeś, wybrałeś najlepszą dla siebie opcje pamiętaj, że:

  • możemy mieć tylko jednak konto IKE, niezależnie od jego typu,
  • przy wcześniejszym podjęciu środków z konta płacimy 19% podatku od zysku, stanu konta po odjęciu wpłat,
  • dywidendy możemy podjąć bez odprowadzania podatku,
  • możemy w każdej chwili podjąć dowolną kwotę z konta, ale tylko tylko do kwoty naszych wpłat, inaczej trzeba podjąć całość(zamknąć IKE), może to trwać do miesiąca,
  • środki na nim zgromadzone należą do nas, i możemy nich decydować,
  • osoba dziedzicząca je po nas, może je przelać na swoje IKE i nie płacić podatku.
Osobiście uważam za najciekawsze oferty BOŚ i BRE, jeśli zainteresuje się tym nowy bank BGŻOptima mogą zaoferować ciekawą ofertę, jest to możliwe gdyż chcą się kojarzyć z oszczędzaniem, a IKE to oszczędzanie, i mają mieć w ofercie konta maklerskie.


Zainteresuj się spółkami wypłacającymi dywidendy

No dobrze, ale co zrobić jeśli ktoś się nie zna na giełdzie i nie ma na to czasu? Dla niego jak i większości osób bardzo dobrym rozwiązaniem będzie nabywanie akcji spółek regularnie wypłacających dywidendę, wystarczy tylko wybrać spółki nie zagrożone ryzykiem splajtowania. Czyli inwestować w duże spółki np z WIG20. Należy pamiętać, że tutaj nie musimy się obawiać spadku wartości, giełdy w długiej perspektywie czasu przynoszą dobre zyski. Ważne by kupować akcje różnych spółek(dywersyfikować portfel), co zmniejsza ryzyko utraty środków. Oczywiście nie jest to rozwiązanie pewne, nawet mając dobre spółki możemy stracić i nie mieć na to wpływu, w przeciwieństwie od pieniędzy. Akcje to tylko wirtualna wartość dopóki jej nie spieniężymy, a giełda może być czasowo zamknięta, choćby w sytuacji podobnej do tej jaka miała miejsce w Egipcie podczas rewolucji. Ryzyko jest jednak znikome.


Przykład - czego możemy się spodziewać

Na co więc możemy liczyć? Porównajmy możliwości zysku z wyliczeniami dla lokaty. Średnia stopa zwrotu z WIG20 miedzy rokiem 1999 a czerwcem 2010 sięga 9,5%, załóżmy zatem że:

  • średni zysk rocznie to 10%,
  • zarabiamy 2 tyś miesięcznie i na inwestycje przeznaczamy 10%,
  • zarobki rosną o 3%
  • co roku za zgromadzone środki kupujemy akcje z prowizją 0,4%
  • sprzedajemy portfel w wieku 69 lat, po uzyskaniu praw emerytalnych,
  • odkładamy środki od 25 roku życia, czyli przez 44 lata,
  • w przypadku transakcji na bieżąco sprzedajemy co roku i płacimy podatki oraz 0,4% prowizji za sprzedaż,
  • ostatnia pensja wynosiła 8 tyś zł.
Rozpatrzymy dwa przypadki, pierwszy to IKE, gdzie wpłacamy 10% dochodu i sprzedajemy wszystko tak by ominąć podatek, oraz drugi, gramy na giełdzie, płacimy prowizje i podatki co roku, a zysk inwestujemy ponownie, koszty to jedynie podatek i prowizje za kupno/sprzedaż. W pierwszym przypadku dotychczas zgromadzone środki są dodawane do naszej płaty pomniejszonej o 0,4% prowizji, w drugim przyjąłem dla wygody, że po prostu efektywny zysk to nie 0,1 tylko 0,081 czyli mniej o podatek belki (prowizje są z niego pobierane). Porównajmy je także z najlepszą z rozpatrywanych w tym przypadku lokat, czyli 6%, przy inflacji 1,5%, dla gry na giełdzie inflacje pominąłem.

Porównanie przykładowego zwrotu przy różnych rodzajach inwestycji
sposób inwestycjiśrodki na koniecstopa zwrotudodatek do emeryturymiesięczne odsetki
gra na giełdzie1,37mln zł641%14,7 roku71%
IKE2,25 mln zł1085%23,5 roku117%
lokata823 tyś zł223%8,5 roku51%
Jak widać, możliwości i przewidywane zyski są znacznie lepsze, niż w najlepszym rozpatrywanym przypadku dla lokat. Nie ma jednak róży bez kolców, giełda to zawsze większe ryzyko niż lokata.


Moje uwagi, porady

Dobrze, co zatem zrobić gdy interesuje nas taka możliwość zysku? Giełda nie jest różą bez kolców, te szanse zysku kuszą, jednak ryzyko jest większe niż dla lokat i odstrasza. Uważam jednak, że warto się skusić. Jeśli tak jak ja nie macie zbyt dużego doświadczenia, ale jesteście tym zainteresowani proponuję:

  • wybrać najtańszą z ofert dla naszych potrzeb,
  • wpłacać nie więcej jak połowę środków które przeznaczamy na emeryturę, taka dywersyfikacja zwiększy bezpieczeństwo,
  • wpłacać nie mniej niż kwota potrzebna by płacić procent od transakcji a nie kwotę minimalną, zazwyczaj będzie to około nieco mniej niż 1 tyś zł,
  • kupować różne spółki, najlepiej z WIG20, dobrze też by wypłacały one dywidendę,
  • dywidendą dysponować według potrzeb, przeznaczyć na kolejne inwestycje lub na życie,
  • prenumerować informacje o posiadanych spółkach, aby nie przegapić okazji związanych z prawem poboru.

Zapewne zauważyliście, że przy obliczeniach nie wspominałem nic o dywidendzie, wiadomo czasem spółki dobrze zarabiają i dzielą się tym z akcjonariuszami, często nie są to małe pieniądze. Mamy na giełdzie osoby indeks spółek które regularnie wypłacają dywidendę, jej wysokość względem zainwestowanych środków jest oczywiście różna, zależna od zysków firmy. Dla przykładu 22.06.11 każdemu posiadaczowi akcji TPSA została przyznana dywidenda o wartości 8,33% zainwestowanych środków, dla KGHM'u jest to około 10%. Tak sama dywidenda potrafi osiągnąć wartość zakładanego zwrotu, czyli z jednej strony minimalizuje to ryzyko spadków na giełdzie, z drugiej daje nawet większe możliwości zysku niż przy założeniach.


Jaki jest sens odkładania w ogóle?

No dobrze, ale co nam po emeryturze, skoro średnia długość życia Polaka w 2010 roku wynosiła 72 lata a Polki 80? No cóż Panie mają na co oszczędzać, a mężczyźni? Pociesza fakt, że męska część populacji w szybszym stopniu podnosi wskaźnik średniego wieku, dodatkowo dużo nam brakuje do średniej Europejskiej a do niej zdążamy. W 1985 roku mężczyźni dożywali 66 lat, podczas gdy w 2010 już 72 lata. Także dożycie emerytury nie jest tak nierealne, także wydanie tych pieniędzy! Szwajcarzy żyją ponad 82 lata, może moje pokolenie też tyle będzie żyć? Jednak kto nam każe dotrwać do emerytury? Oszczędzając na lokacie i IKE mamy cały czas informacje o posiadanych środkach. W wieku 50 czy też 60ciu lat będzie można sobie to skalkulować i przejść na wcześniejszą emeryturę, gorzej jeśli nasze zdrowie będzie tego wymagać, a my nie będziemy mieć oszczędności. Wówczas to co nam zaoferuje państwo raczej na niewiele starczy.


Inne zastosowania dla IKE

Jakie inne możliwości daje nam IKE? Jeśli mamy w rodzinie kogoś komu zostało do emerytury powiedzmy 5 lat, możemy z tego skorzystać i ominąć podatek Belki, co nabiera znaczenia biorąc pod uwagę, że od najbliższego roku prawdopodobnie wszystko będzie opodatkowane. Wystarczy by taka osoba założyła konto, my wpłacamy za nią środki, a później je otrzymujemy wraz z zyskiem nie pomniejszonym o 19%.

sobota, 19 listopada 2011

Oszczędzanie na telewizji



Ile kosztuje, a ile może kosztować Telewizja.




Czy dostałeś wezwanie do zapłaty 1600 zł?

Wpis będzie raczej krótki, i inspirowany artykułami o wezwaniach do uregulowania zaległego podatku audiowizualnego jakie wysłała poczta do ponoć 150 podmiotów. W tym 50 firm, był to program pilotażowy, teraz planują to samo ale wyślą 1500 wezwań do uregulowania należności. Wraz z odsetkami kwota jest niemała, bo dochodzi do 1,6 tyś zł. Teoretycznie prawie każde gospodarstwo domowe musi płacić ten podatek, oczywiście większość z nas tego nie robi, lub nie robiła, bo rządzący sami mówili o jego zniesieniu. Jednak nie zanosi się na taki krok, wręcz przeciwnie wszyscy się głowią jak efektywnie ściągnąć z ludzi kolejną daninę.

Aby nieco ułatwić nawigację proponuję skorzystać z etykiet:

  • Wprowadzenie - co było motywacją do opisu abonamentu telewizyjnego.
  • Podatek - komu, jak, ile i za co płacimy
  • Alternatywy - jak wyglądają inne możliwości oglądania filmów.
  • Kiedy płacimy - i czy musimy mieć telewizor.
  • Podsumowanie - na jakiego rzędu oszczędności można liczyć.

Niektórych spośród czytelników może zainteresować fakt, że mamy obowiązek rejestrowania odbiorników radiowo-telewizyjnych na poczcie, tak samo je wyrejestrowywać w przypadku gdy nie umożliwiają nam one odbiór tych treści. Tak więc po zakupie nowego telewizora czy radia powinniśmy udać się na pocztę(czemu tylko na pocztę? czemu tylko tam można płacić ten podatek?) i zarejestrować ten odbiornik tak by wiedziano, że mamy płacić.


Cyfrowa Telewizja Naziemna

No ale dobrze, ten podatek to niecałe 17zł miesięcznie przy płaceniu za rok z góry. Podczas gdy przeciętnie na kablówkę wydajemy 40zł. Należy też wspomnieć o rewolucji w systemie nadawania telewizji, już w tej chwili spora część z nas posiadająca telewizor z dekoderem mpeg4, i anteną nie droższą niż 100zł może odbierać w wysokiej jakości:

  • TVP 1
  • TVP 2
  • TVP Info
  • TVP Kultura
  • TVP Historia
  • Polsat
  • TVN
  • TV4
  • TV6
  • TV Puls
  • TVN 7
  • Polsat Sort News

Ważne jest, że te kanały, a w przyszłości pewnie więcej mamy w ramach tego abonamentu. Można zatem zastanowić się czy warto dopłacać do kablówki. Skoro większość z nas ma dostęp do internetu a nowoczesne telewizory albo są w stanie wyświetlać obraz z komputera, lub wręcz prosto z internetu! W internecie zaś mamy już sporą liczbę stron z darmowymi filmami w bardzo dobrej jakości. Jeśli nawet to będzie nam mało, abonament za większy wybór programów, filmów itp jest w internecie. Po co na przykład płacić za kanał z meczami piłkarskimi, skoro możemy kupić prawo do interesujących nas meczy dużo taniej?


Kiedy nie płacimy podatku, i po co nam w ogóle telewizja?

W ramach ciekawostki powiem tylko, że za oglądanie telewizji na monitorze komputera nie musimy płacić abonamentu, żadnego! Koszt przystosowania komputera do tego celu to od 50zł do 200. Osoby zainteresowane cyfrowa telewizja naziemna odsyłam do strony telewizja-cyfrowa.com gdzie można się na jej temat dowiedzieć więcej.

Czy zatem telewizor jest nam potrzebny? Sądziłem, że tak dopóki mój nie odmówił posłuszeństwa kilka miesięcy temu, i od tego czasu jestem zadowolony z tego faktu! rachunki za prąd mniejsze, a i tak jedyne co tak na prawdę chciałem tam oglądać to wiadomości. Teraz mam telewizję czystą jak brzytwa komputerze, na 24" monitorze, nie dość że za nic nie płacę, to nie muszę! Nie obawiam się wizyty pocztowców chcących sprawdzić moje mieszkanie(mogą przyjść do każdego, ale nie musimy ich wpuszczać, jeśli nie płacimy chyba wybór jest oczywisty...). Charakteru odbiornika nie mają ogólnie urządzenia wielofunkcyjne, np komputer, telefon komórkowy, a także np. telewizor używany jako monitor, czy odtwarzacze płyt DVD, także telewizor który nie ma możliwości czasowo lub trwale odbierać sygnału telewizyjnego (brak źródła sygnału, uszkodzenia mechaniczne).

Cóż mogę jeszcze napisać, jeśli zaczynasz samodzielne życie i myślisz nad zakupem telewizora, zaniechaj tego! Telewizja i wiele innych rzeczy uzależnia, jest to nałóg, a w nałóg łatwiej wpaść niż z niego wyjść. Nałogi mają zaś to do siebie, że nas wciągają, i tracimy na nich czas i zdrowie. Jeszcze nie tak dawno temu, duży kolorowy telewizor był wyznacznikiem dobrobytu, teraz stać na niego każdego, co wcale nie oznaczam że jest on nam potrzebny.


Kto nie musi płacić, i ile można zaoszczędzić?

Dodam jeszcze, że są grupy osób które nie muszą płacić podatku, na przykład osoby po 75 roku życia, osoby niezdolne do pracy, jeśli jednak w tym samym gospodarstwie domowym znajdują się co najmniej dwie osoby mające minimum 26 lat to już trzeba płacić. Dobrze chociaż, że tylko jeden raz, niezależnie od liczby odbiorników, firmy muszą płacić za każdy!

A ile oszczędzam na nie posiadaniu telewizora? Abonament to 200 zł, kablówka 480 zł, 4h telewizji dziennie to przeciętnie 100 zł rocznie, nie licząc ceny samego telewizora to tyle co odsetki za rok lokaty na 6% o wartości 13 tyś zł. Spora oszczędność, polecam obejrzeć „Good Night and Good Luck”, w internecie za darmo i legalnie, można się przekonać czym była telewizja kiedyś a czym jest dziś. Gdy pierwszy raz zobaczyłem ten film, zastanawiałem się, ilu ludzi dziś w ogóle by nie zrozumiało o czym są takie wiadomości.

Szykują się zmiany

To jeszcze nie rewolucja, ale już jakieś pomysły jak ludzi podwójnie opodatkować. O co chodzi? Prawie na pewno nie ma szans by abonament był płacony wraz z rachunkiem za prąd, czyli tak jak to można przeczytać za posiadanie gniazdka elektrycznego. Jednak w jakiś sposób trzeba poprawić jego ściągalność, prócz kampanii w telewizji i rozsyłania kolejnych listów z kwotami do zapłaty przez zalegających jest nowy pomysł. Będą poszukiwani nowi abonenci na podstawie choćby umów z innymi dostawcami. Oczywistym jest, że jeśli ktoś odbiera telewizję za pomocą dekodera powiedzmy na to polsatu to ma telewizor i możliwość odbioru telewizji naziemnej. Takie osoby z automatu mają podlegać do grupy osób płacących. Można iść dalej, kupiłeś telewizor lub radio na fakturę? Mieszkasz w bloku i masz kablówkę? Szybciej im idzie wymyślanie nowych pomysłów na płacenie, niż tworzenie cyfrowej telewizji naziemnej...

piątek, 18 listopada 2011

Jakie będą nasze emerytury

Czego możemy się spodziewać po naszych emeryturach - sposoby oszczędzania

Aby nieco ułatwić nawigację proponuję skorzystać z etykiet:

  • Wprowadzenie - co wiemy o emeryturach, jakie jest nasze zainteresowanie.
  • Emerytura - co się na nią obecnie składa.
  • III Filar - krótki opis możliwości samodzielnego oszczędzania.
  • Ile tej emerytury - jakich kwot możemy się spodziewać.
  • Alternatywy - jaki bonusu można uzyskać z pomocą lokat.
  • Podsumowanie - jaki morał z tych wszystkich obliczeń.
  • Podsumowanie - co to wszystko oznacza dla młodych ludzi.

Wprowadzenie i opis systemu emerytalnego


Tak, niby wszyscy na nią czekają, jednak większość wie o niej tyle, że wszyscy na nią narzekają. Można sobie pomyśleć niezły paradoks, w końcu wolność, płacą nam za nic, można wszystko robić, tylko zazwyczaj ludzie nie mają za co. Czemu tak się dzieje? Najłatwiej obwinić za to rząd, i na pewno po części będzie to słuszne zdanie, ale z tego co zauważyłem nie tylko, banki są równie winne, a najbardziej my sami. Niestety większość z naszego społeczeństwa myśli tylko o dniu bieżącym, najwyżej najbliższym miesiącu. Nie bez powodu tak często słyszymy "byle do ostatniego", bo wówczas wszystko zaczyna się od nowa. Jednak jeśli ktoś chce myśleć na poważnie o wieku emerytalnym musi zacząć o to dbać już teraz, a najlepiej od 18tego roku życia.

Choć nie ma po temu pewności, najprawdopodobniej nasze emerytury będą składały się z kilku elementów. Pierwsze dwa to część "obowiązkowa", czyli tak wszystkim kochany "ZUS" i ciągle nam wciskane przez doradców "Otwarte Fundusze Emerytalne" w skrócie OFE. Do tego już dobrowolny "III Filar" i oczywiście nasze oszczędności, których większość z nas nie ma.

Pora zacząć od ZUS, w skrócie oni zabierają nam obecnie część z naszej pensji, z tego wypłacają obecne emerytury, i mają wypłacać je także nam z tego co zapłacą ówcześni pracujący. Na wartość tego co od nich dostaniemy największy wpływ ma to jak długo będziemy pracować, w jakim wieku przejdziemy na emeryturę i ile będziemy przez ten czas zarabiać. Oczywiście jeśli przez ten czas ze światem nic się nie stanie, a jak dla mnie do emerytury jeszcze lekko 40 lat więc sporo może się stać.

Nie wszyscy mają OFE, nie wszyscy muszą mieć, jednak młodzi już tak, w tym ja sam. Jest sporo różnych OFE, najprościej można powiedzieć, że są to firmy które mają pomnażać nasze pieniądze a później nam je wypłacać. Dostają od nas pewną część naszej pensji i je inwestują, jednym wychodzi to lepiej innym gorzej. Ważne, że co 2 lata możemy je bezpłatnie zmienić, i przejść do lepszego, warto o tym pamiętać i czasem się temu przyjrzeć. Prócz tego tak jak w przypadku ZUS'u, na wartość tego co od nich dostaniemy największy wpływ ma to jak długo będziemy pracować, w jakim wieku przejdziemy na emeryturę i ile będziemy przez ten czas zarabiać. Tak więc teoretycznie mają oni większe możliwości na zapewnienie nam dobrej emerytury, szczegół jest taki, że do nich trafia znacznie mniej pieniędzy niż do ZUS. Bardzo istotne jest też to czyje są to pieniądze, rząd się tym bawi, w końcu są to jakieś nasze konta, do których mamy wgląd, możemy te pieniądze przekazywać innym OFE, ale formalnie nie są one nasze, tylko rządu.


Indywidualne Konto Emerytalne

III Filar, wszelkiego rodzaju IKE(indywidualne konta emerytalne), to nasze dobrowolne konto gdzie możemy przechowywać i pomnażać nasze pieniądze. Te już należą do nas, możemy z nimi robić co chcemy, przy pewnych ograniczeniach. W ramach IKE możemy otworzyć:

  • Lokatę bankową, jej plus jest taki, że o ile wypłacimy pieniądze dopiero na emeryturze, to nie zapłacimy podatku Belki, który jak się wspomina miał być tylko podatkiem tymczasowym, a wychodzi na to, że będzie z nami do emerytury... Co gorsza takie lokaty raczej nie przekraczają 4%.
  • Rachunek maklerski, i sami możemy się zająć pomnażaniem pieniędzy, nie ma podatku belki o ile nie wybieramy pieniędzy, na pewno nie jest to konto dla laików.
  • Fundusze inwestycyjne, możemy inwestować w fundusze oferowane przez Towarzystwo do którego się zapisaliśmy, trzeba pamiętać, że ich oferta może się znacznie różnić. Jeśli się nie znamy na funduszach, możemy się posiłkować doradcami itp.
  • Polisa ubezpieczeniowa, oferta inwestowania znów zależna od tego z kim podpiszemy umowę, ale za to zawsze mamy polisę na życie, jej rodzaj również jest zależny od ubezpieczyciela. Niesie to za sobą dodatkowe koszta, składki muszą być opłacane, tak więc nasze oszczędności są pomniejszane o ich wartość, co gorsza oferta polis jest gorsza niż takich zakładanych indywidualnie!
Jaki z tego morał? IKE nie są dla wszystkich, bo nie każdy zna się na inwestowaniu, a lokaty są nieopłacalne! Mam wrażenie, że banki robią to celowo, wolą jak już naciągnąć kogoś na Fundusz Inwestycyjny, niż dać mu Lokatę abtyBelkową na 6 procent, bez problemów jakie rodzi zaokrąglanie odsetek.

Wreszcie coś na co mamy największy wpływ, czyli oszczędzanie indywidualne. Możemy to robić w każdy sposób, bez ograniczeń maksymalnej wpłaty(na IKE możemy wpłacić nie więcej niż 3 średnie krajowe rocznie), trzeba jedynie płacić podatek Belki. Tak więc, możemy spokojnie oszczędzać w taki sposób jak potrafimy, mieć na to wgląd, łatwy dostęp do środków, możliwość zmiany sposobu oszczędzania, a pretensje tylko do siebie.

Ile więc tej emerytury?

Dobrze, wiemy już skąd będziemy finansowani na emeryturze, jednak jakiej wielkości będą to środki? Wiele zależy od naszego rządu, i tych którzy przyjdą po nich. Oczywiście sami też mamy na to wpływ, wiele zależy od siły naszej gospodarki, tego jak i ile pracujemy. Jednak by coś wyliczyć trzeba przyjąć pewne założenia. Pierwszym z nich jest wiek emerytalny, niestety czytając opinie ekspertów, można założyć, że osoby które wchodzą na rynek pracy będą pracować do 69roku życia, bez względu na płeć. Nawet jeśli nie będą musiały, to tak dla nich będzie najlepiej, czasem jeden rok pracy więcej to o 10% większa emerytura podstawowa. Powiedzmy, że zaczynamy pracować bardzo wcześnie, po zdobyciu uprawnień, możliwości czy też wykształcenia. Bezpiecznie będzie też przyjąć wzrost wynagrodzeń o 3% rocznie, czy jak ktoś woli, 10% podwyżka raz na 3 lata. Czego zatem można się spodziewać? Porównajmy 4 różne osoby, dochody netto(do ręki):

Przykład:

  • A - osoba zaradna, ale niechętna do kariery zawodowej, zawód pracownik ochrony, średnie dochody obecnie 2tyś zł, ale że zaradna, więc pracuję już od 18tego roku życia
  • B - osoba stawiająca na siebie, powiedzmy hydraulik, po szkole w wieku 20 lat, zarabia średnio 2,4 tyś zł
  • C - osobę która pomimo wykształcenia nie znalazła niczego specjalnego, pracownik biurowy 2 tyś zł, studia ukończone więc 25 lat,
  • D - osoba której się powiodło lepiej niż przeciętnemu polakowi, informatyk i aż 3,4tyś zł

Osoba: pierwsza pensja(netto): lata pracy: emerytura: w tym z ZUS: względem ostatniej pensji:
A 2 tyś 51 7 tyś 64% 88%
B 2,4 tyś 49 8,3 tyś 64% 88%
C 2 tyś 44 6 tyś 64% 75%
D 3,4 tyś 44 10 tyś 64% 75%
Przy obliczeniach skorzystałem z kalkulatora na www.for.org.pl, i jak sami autorzy mówią, są to tylko szacunki. Wniosek jest jednak oczywisty, warto pracować. Jednak jeśli już tylko nasz Informatyk przejdzie na emeryturę w wieku 60 lat, jego emerytura wyniesie 4,2 tyś, raptem 42% ostatniej pensji. To jednak nie koniec koszmaru, jeśli zacznie pracować w wieku 30 lat, i popracuje 30 lat, dostanie tylko 35% ostatniej pensji, czyli 3,6 tyś, zatem praktycznie tyle co gdyby teraz zaczynał pracę! Jak zatem widać, ważniejsze od dobrej pracy, jest to by pracować systematycznie i długo. Nie wiem jak wy, ale ja z drugiej strony nie wyobrażam sobie 50 lat pracy na stanowisku które mi nie odpowiada, 50 lat i emerytura w wieku 70, to daje 70% życia! Dlatego dobra praca to taki ważny aspekt naszej egzystencji, i aby mieć jako taką emeryturę, nie musi ona być dobrze płatna, ważne by móc i chcieć ją wykonywać przez 50 lat...

No dobrze, ale co zrobić, jeśli nie idzie nam to całe pracowanie przez 3/4 życia, a chcemy mieć co włożyć do garnka na emeryturze? Cóż trzeba samemu na nią oszczędzać. Oczywiście można to robić na wiele sposobów, od inwestowania na giełdzie, przez inwestycje w obrazy. Jednak najłatwiej poddaje się przewidywaniu inwestycja w lokaty. Weźmy naszych 4 przykładowych pracowników, i zobaczmy ile mogą zaoszczędzić na emeryturę odkładając 10% rocznie ze swojej pensji. Trzeba tutaj przyjąć dodatkowo oprocentowanie lokat, ja wziąłem 2 obecnie najczęstsze, czyli 5 i 6%. Niestety istnieje jeszcze inflacja, nasz rząd chcę ją docelowo trzymać pomiędzy 1,5% a 3,5%. Załóżmy, że odkładamy do emerytury od samego początku, wówczas:


Przykład:

Pracownik A, jego ostatnia pensja to 8 tyś zł:
Pierwsze kolumny to wyliczenia dla lokaty na 5%, dodatek do emerytury, to ilość lat przez które możemy wybierać z banku równowartość nasze ostatniej emerytury, zaś miesięczne odsetki, to procent jaki stanowią wybierane co miesiąc odsetki względem naszej ostatniej pensji.

Tabela oszczędności dla lokaty 5%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 628 tyś 223% 6,5 roku 39%
2,5% 488 tyś 173% 5 lat 30%
3,5 % 386 tyś 137% 4 lata 24%

Tabela oszczędności dla lokaty 6%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 823 tyś 292% 8,5 roku 51%
2,5% 628 tyś 223% 6,5 roku 39%
3,5% 488 tyś 173% 5 lat 30%
Jakie wnioski nam się tutaj nasuwają, 1% inflacji to bardzo duża różnica przy tak długim okresie odkładania, jeśli popatrzymy na możliwość otrzymywanego dodatku do emerytury z samych odsetek, to nasz człowiek A, może na emeryturze mieć więcej niż z pensji!


Pracownik B, jego ostatnia pensja to 9,4 tyś zł:

Tabela oszczędności dla lokaty 5%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 679 tyś 217% 6 lat 30%
2,5% 533 tyś 170% 4,5 roku 23%
3,5 % 425 tyś 136% 3,7 roku 19%

Tabela oszczędności dla lokaty 6%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 880 tyś 281% 7,7 roku 39%
2,5% 679 tyś 217% 6 lat 30%
3,5% 533 tyś 170% 4,5 roku 23%


Pracownik C jego ostatnia pensja to 8 tyś zł:

Tabela oszczędności dla lokaty 5%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 432 tyś 217% 4,5 roku 23%
2,5% 348 tyś 162% 3,6 roku 18%
3,5 % 213 tyś 132% 2,2 roku 11%

Tabela oszczędności dla lokaty 6%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 545 tyś 255% 5,7 roku 28%
2,5% 432 tyś 217% 4,5 roku 23%
3,5% 348 tyś 162% 3,6 roku 18%
Drastyczne pogorszenie warunków, uwidacznia się znaczenie systematyczności oszczędzania, a dokładniej liczba lat.


Pracownik D jego ostatnia pensja to 8 tyś zł:

Tabela oszczędności dla lokaty 5%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 736 tyś 202% 4,5 roku 23%
2,5% 591 tyś 162% 3,6 roku 18%
3,5 % 482 tyś 132% 2,2 roku 11%

Tabela oszczędności dla lokaty 6%
inflacja zaoszczędzone procent zwrotu dodatek do emeryturymiesięczne odsetki
1,5% 927 tyś 255% 5,7 roku 28%
2,5% 736 tyś 217% 4,5 roku 23%
3,5% 591 tyś 162% 3,6 roku 18%

Nie ma zaskoczenia, choć "C", zarabiał najwięcej, to jego oszczędności mają mniejszą "moc", osoba ta przyzwyczaiła się do życia na wyższej stopie, i to co zaoszczędziła na niewiele jej wystarczy.


Kilka słów na zakończenie

Należy jednak zauważyć pewną rzecz, przy podwyżkach o 3% rocznie i inflacji 3,5% zarabiamy każdego roku tak na prawdę mniej! O ile? Po 50 latach siła nabywcza naszych pieniędzy spadnie o 11,5% to nie tak mało. Druga sprawa, na rynku obecnie nie ma lokat, któe po wprowadzeniu podatku Belki dla wszystkich utrzymają oprocentowanie na poziomie 6%, innymi słowy gdyby przeliczyć te wartości to w następnym roku powinny być tabele: Lokata 4% i lokata 5%.

Oczywiście można na te zestawienia patrzeć w różny sposób, wystarczy zamiast wypłacać równowartości całej pensji brać tylko jej 50% by wydłużyć okres wygody dwukrotnie. Należy jednak pamiętać, że są to dywagacje na temat odległej przyszłości. Trzeba sobie zdać sprawę, że o tym co będzie za 40 lat mówią obecnie jedynie pisarze S-F, co martwi to fakt, że część z nich w przeszłości miała rację, i trafnie odgadywała czasy obecne. Zestawienia te jednak wyraźnie pokazują, że jeśli przyszłość ma nadejść, i chcemy godnie żyć, trzeba zacząć oszczędzać jak najszybciej, regularnie, i mieć nadzieję. Wiele zależy od naszej gospodarki, decyzji rządu, ale najwięcej od nas choćby dlatego, że mamy wpływ na nasz kraj.

Młodzi powinni patrząc na te liczby pomyśleć o oszczędzaniu już teraz, nie ważne czy to będzie 5zł miesięcznie czy 50zł. Ważna jest nauka, największym problemem w oszczędzaniu jest wybieranie środków z konta, trzeba sobie wyrobić dobry nawyk niedotykania tych pieniędzy. Można to robić na dowolnej kwocie! Chciałbym też zauważyć, że wszystkie obliczenia tutaj mogą zawierać błędy, nie należy ich zatem traktować jako pewnych prognoz.